Neritina pulligera, ślimak słodkowodny zwany z angielska Black Military Helmet a po polsku po prostu helmet (jak by nie mogło być po polsku „hełm”) jest jednym z najczęściej oferowanych w handlu, nabywanych a potem przeklinanym przez nabywców mieszkańcem naszych akwariów. Co się dzieje z helmetami, które naraziły się akwarystom – wolę nie wiedzieć.
Ślimak ten należy do rodziny Neritidae i jest blisko spokrewniony z innymi neritinami spotykanymi w handlu – z muszelkami w paski, kropki i zygzaki (np. Vittina coromandeliana, Vittina waigiensis), rogatymi clithonami (Clithon diadema, Clithon corona) a także z naszymi rodzimymi, jak na razie przez nikogo z Wawarian niewidzianymi, rozdepkami rzecznymi (Theodoxus fluviatilis). Ze wszystkimi przegrywa urodą.
Muszlę helmet ma ciemnobrązową, niemal czarną, matową, a jedyny kolor jaki jest widoczny tylko kiedy ślimak jest zamknięty w muszli – to rdzawo-pomarańczowe ujście muszli z białym obrzeżeniem i rudo-czarne koncentryczne paski na wieczku. U ślimaka chodzącego po podłożu czy szybie tego nie widać. Muszla ma niewiele zwojów o szybko narastającej średnicy, co sprawia, że wygląda jak spłaszczona miseczka.
Ciało ślimaka jest brunatno szare z ciemniejszymi cętkami, ale ponieważ helmet chodzi ze swoją muszelką naciągniętą na czoło, to jego ciała też praktycznie nie widać. Stopa chodzącego po szybie ślimaka jest szarawa.
Helmety są szeroko rozpowszechnione na świecie, występują w północnej Australii, Indochinach, na wyspach południowego Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego, we wschodniej Afryce i na Madagaskarze. W Europie nie, ale… (censored). Żyją w czystych, o silnym prądzie wodach z kamienistym dnem, a że oddychają wyłącznie skrzelami, w akwariach wymagają wody dobrze natlenowanej i o niskiej zawartości związków azotowych.
Jak wszystkie ślimaki z rodziny Neritidae, helmet jest rozdzielnopłciowy, są samce i samice, ale zabijcie mnie – nie wiem czy da się je odróżnić po wyglądzie, wszystkie są jednakowo umundurowane w helmety. Być może u helmetów też występuje ta cecha, po której da się rozpoznać płeć innych neritin, np. Neritina reclivata, ale ze względu na szeroką stopę chciałabym spotkać takiego akwarystę, który w nocy o północy z lupą i latarką w ręku potrafi skłonić helmeta do odsłonięcia prawego oka.
Wszystko dlatego, że helmet jest istotą wybitnie nocną, a jest nocną dlatego, że w tropikach glony po upalnym i słonecznym dniu spędzonym na pracowitej fotosyntezie są pełne zgromadzonej skrobi i cukrów a zatem najsmaczniejsze i najpożywniejsze. Główną dietą helmetów jest biofilm pokrywający twarde podłoże – woli kamienie niż korzenie, w akwarium jego ulubionym miejscem żerowania są porośnięte glonami szyby. Rzadko wchodzi na liście roślin, o ile są wystarczająco twarde i dostępne, jak anubiasy, przy czym nie niszczy liścia. Zjada nawet krasnorosty, ale nie jest to jego ulubione danie. Nie wiem jaki jest jego ulubione, ale w przypadku Clithon diadema zaobserwowano, że dieta z dużą zawartością okrzemek stymuluje rozmnażanie.
W zjadaniu glonów jest bardzo skuteczny, rano można zauważyć ścieżki wygryzione na zaglonionej szybie. Ma dość twardą tarkę zdolną do zeskrobania nawet tych glonów, których nie usuniemy gąbką a potrzebujemy skrobaka ze stalowym ostrzem. Jest tak skuteczny, że traktowany jak maszynka sprzątająca szybko zje wszystkie glony i w czyściutkim akwarium głoduje. Na śmierć. Helmety nie jedzą zdrowych roślin, mogą skorzystać na jakimś gnijącym liściu, ale że jest to ciężki ślimak, na rośliny się nie wspina, więc wywłócznika z glonów nie oczyści. Okazjonalnie zjadają padłe rybki czy krewetki, ale zwłoki pilny akwarysta przecież natychmiast usuwa z akwarium. Polecane jest co prawda dokarmianie warzywami (zblanszowaną cukinią, ogórkiem, batatem, brokułami czy płatkami ze spiruliną), ale niektóre helmety tego nie jedzą. Dobrym sposobem jest hodowla zaglonionych kamieni – do dużego słoja lub małego akwarium stojącego na słonecznym parapecie lub pod megawatowym źródłem światła, wkładamy płaskie kamienie, zalewamy wodą, przedawkowujemy nawóz azotowy, czekamy aż kamienie obrosną glonami, a jeszcze lepiej okrzemkami i wkładamy do akwarium z helmetami rotując je tak, by zawsze jedne obrastały a inne były wylizywane z glonów.
Poza tym helmet nikomu nie wadzi, dzień spędza gdzieś ukryty z hełmem naciągniętym na oczy i ledwie widocznymi czułkami, tak dla orientacji, żeby nie tracić kontaktu z rzeczywistością.
I tu przechodzimy do najprzyjemniejszego dla helmetów aspektu ich życia i jednocześnie będącego jego przekleństwem w akwariach – czyli do rozmnażania. Jak wspomniałam, mamy helmety – samce i helmety – samice i do zrobienia małych helmetków potrzebne są dwa osobniki różnej płci. Ale to nie wystarczy. Jeżeli przyjrzymy się zasięgowi geograficznemu występowania helmetów, to są wybrzeża, otoczone morzami i oceanami. A to dlatego, że helmety uprawiają amfidromię. Nie, nie jest to nic nie przyzwoitego. Amfidromia to rodzaj cyklu życiowego i jest jedną z odmian diadromii. Diadromia to termin wprowadzony przez Myersa w 1949 roku w celu określenia „organizmów wodnych, które migrują między wodami słodkimi a morzem”. Ta migracja oddziela miejsce rozmnażania się od miejsca żerowania. Możemy wyróżnić 3 formy diadromii: katadromia, gdy rozmnażanie odbywa się na morzu, anadromia, gdy odbywa się w wodach słodkich oraz amfidromia, dla której celem migracji nie jest rozmnażanie.
Dorosłe ślimaki helmety rosną, żerują i rozmnażają się w rzekach (wodach słodkich). Samice kopulują z samcami (samiec wtedy znajduje się na muszli samicy przechylony w prawo, by przy pomocy penisa przekazać spermatofor do jamy płaszczowej samicy). Taki spermatofor stanowi zapas nasienia niezbędny do zapłodnienia jaj składanych przez dłuższy czas a być może jednorazowe zapłodnienie wystarcza do końca życia samicy. Zapłodniona samica składa nocą jaja zamknięte w kapsułach zawierających ok. 300 zarodków. Kapsuły helmetów są stosunkowo duże, owalne, do 3 mm długości, zbudowane jak muszla małża z dwóch połówek sklejonych wokół równika. Spodnia powierzchnia jest płaska, przyklejona do twardej powierzchni a druga wypukła, tworząca kopulaste nakrycie.
W dolnym odcinku jajowodu wokół skupiska jaj tworzona jest osłona z konchioliny, która następnie jest inkrustowana bardzo drobnymi mineralnymi drobinami pochodzącymi z kału. Powstaje rodzaj materiału kompozytowego o niezwykłej twardości jednocześnie elastyczności, chroniący rozwijające się zarodki przed uszkodzeniem i drapieżnikami.
Samice ślimaków z rodzaju Neritina, ale także Theodoxus , Vittina, Septaria, Clithon i inne z rodziny Neritidae mają unikalny narząd służący do wzmacniania kapsuły jajowej zwany w anglojęzycznej literaturze „reinforcement or crystal sac” (nie wiem czy ma polską nazwę) zlokalizowanym blisko odbytu i otworu jajowodu, gdzie sortowane i przechowywane są oddzielane od kału ziarna piasku, szkielety okrzemek i inny twardy materiał pobrany z pożywieniem. Ciekawostką jest, że morskie ślimaki z rodzaju Nerita (czasami trzymane w akwariach morskich) dodatkowo same produkują mineralne wzmocnienia kapsuł jajowych. W gruczole trawiennym samic są specjalnie tworzone „kryształy” lub wapienne (aragonitowe lub kalcytowe) sferolity o średnicy 5–500 μm i gdy z odbytu uwalniane są grudki kału zawierające sferolity, część z nich jest przenoszona przez rzęski do woreczka, w którym sortowane i przechowywane są cząstki mineralne. Tworzenie sferolitów jest wspólną cechą występującą wyłącznie u gatunków Nerita.
Produkcja jednej kapsuły twa ok. 10 minut i w takich odstępach czasu są one przyklejane do podłoża. Jednorazowo samica składa od kilku do kilkudziesięciu (do 40) kapsuł. Świeżo po zniesieniu kapsuły są śnieżnobiałe, potem trochę żółkną.
W trosce o potomstwo samica starannie wybiera miejsce umieszczenia kapsuł. Mimo, że twarde i odporne, często padają ofiarą drapieżników, zwłaszcza ich bliskich kuzynów z rodaju Clithon i Vittina. Zapewne wychodząc z założenia, że najciemniej pod latarnią, najchętniej wybieranym przez samice helmetów miejscem do złożenia jak są muszle żyjących ślimaków – może to być własny gatunek, lub inny, byle taki żłobek chodził i uciekał przed drapieżnikami. Następne w kolejności są kamienie, szyby w akwariach, korzenie.
Jaja w kapsule są cienkościenne i zanurzone w płynie zawierającym albuminy. W tym środowisku zarodki rozwijają się do stadium larwy typu weliger. Jest to mikroskopijna, planktoniczna, swobodnie pływająca larwa, mająca zawiązki narządów ślimaka, jak noga, głowa, płaszcz, jama płaszczowa i gruczoł wytwarzający muszlę, ale dodatkowo opatrzona w narząd ruchu – wieniec rzęsek tworzących tzw. żagielek. Rozwój do stadium larwy trwa dość długo, nie mam danych dla helmetów, ale u innych neritin 3-4 tygodnie, im mniej zasolona woda, tym szybciej. Kiedy larwy są gotowe, wygryzają, albo rozpuszczają kapsułę wzdłuż szwu i wydostają się na wolność. I teraz jest odwrotnie, im bardziej zasolona woda, tym dłużej mogą przeżyć, nawet nie pobierając pokarmu. Zaczyna się wyścig o życie, na który larwy nie mają wpływu, spływają biernie z nurtem rzek do morza. Tylko rodzicom, którzy wybrali odpowiednie miejsce na złożenie jaj, mogą zawdzięczać to, że wstrzelą się wąskie okno czasu, zasolenia, obfitości pożywienia i przeżyją. W słodkiej wodzie giną po 1 lub 2 dobach, przy zasoleniu 15-20 ‰ żyją do 6 dni, przy 35‰ (średnie oceaniczne) giną. To są znów dane dla różnych neritin, bo helmetów nie badano. W słonawej wodzie larwy pływają, żerują na jednokomórkowych glonach i aktywnie poszukują miejsca na przeobrażenie w osiadłego ślimaka. Gdy szybko znajdą obiecujące miejsce do osiedlenia, przystępują do przeobrażenia nawet już po 48 godzinach od wyklucia. Proces ten nazywa się agregacją, najprawdopodobniej kierują się chemotaksją, przyciąga ich obecność KCl (słabo), kwas gammaaminomasłowy, czyli GABA, wydzielany przez okrzemki, niesprecyzowane osady denne słodkowodne, obecność szczątków innych ślimaków i najsilniejszy atraktant – śluz innych ślimaków. Obserwowano miejsca, gdzie było ponad 3000 osobników na m2. Larwy zapadają się w mule u ujścia rzek, wykształcają czułki, nogę, muszlę i wędrują czasami dziesiątki kilometrów w górę rzek, by jako dorosłe ślimaki powtórzyć cały proces dla przyszłych pokoleń.
Czego w tym pięknym kontredansie przyrody nie lubią akwaryści (albo będę używać terminu, jaki podpowiedział mi @Tomek B. – posiadacze akwarium? Ano tego, że „jaja” helmetów urażają ich poczucie estetyki, nawet po wykluciu, zeskrobaniu pozostaje owalna obwódka, ślad, bardzo trudny do usunięcia. Miliony lat ewolucji, prób i błędów, by wykształcić optymalny dla bezpieczeństwa zarodków materiał ochronny, w ludzkim cywilizowanym świecie uraża poczucie estetyki…
Helmety nie zostały dotychczas rozmnożone w warunkach sztucznych – ani w hodowlach prywatnych ani w ośrodkach naukowych. Wszystkie helmety w naszych akwariach pochodzą z odłowu, to dorosłe już, kilkuletnie osobniki, które żyły wolne i mam nadzieję, że ich rozwój układu nerwowego nie pozwala im pamiętać lat młodości spędzonych wśród tropikalnych mórz, rzek, monsunów, księżycowych nocy i upalnych dni na południowej półkuli naszego globu.
Chciało by się powiedzieć, parafrazując wyświechtany cytat z ks. Jana Twardowskiego – „śpieszmy się kochać helmety, tak szybko odchodzą”, ale…. Nie! Nie wiem czy to dobra wiadomość dla akwarystów i… helmetów – helmety niespodziewanie dobrze adaptują się do przeciętnych warunków akwariowych. Ich muszle nie erodują mocno, przynajmniej w warszawskiej kranówce, ja mam helmeta, który już żyje u mnie już od 2019 roku, a więc 5 lat, jest to samica i nadal składa jaja. Wydaje mi się, że największe zagrożenia dla życia helmetów w naszych akwariach są dwa – głód i uszkodzenia mechaniczne przez człowieka.
O głodzie pisałam, nie ma szans, by w małym, pilnie czyszczonym akwarium duże ślimaki nie głodowały, więc nie należy kupować helmetów do małych akwariów i zawczasu trzeba poszukiwać sposobu na ich dokarmianie, a są to ślimaki wybredne i niektóre osobniki naprawdę nie tkną nic poza biofilmem. Głodującego helmeta można poznać po tym, że jego stopa chudnie, marszczy się i kurczy, aż w końcu ślimak nie ma siły wytworzyć podciśnienia potrzebnego do chodzenia po gładkich powierzchniach. Helmet leżący na piasku w dzień to sygnał alarmowy. U zdrowego helmeta na szybie stopa jest większa niż muszla, gładka, okrągła a ślimak nigdy nie wychodzi żerować w dzień.
Helmet dysponuje potężną siłą przysysającą go do podłoża i tu przechodzimy do drugiego zagrożenia – uszkodzeń mechanicznych. Nigdy, przenigdy nie odrywajcie ręcznie od szyby helmetów, ani nawet innych neritin a zwłaszcza septarii (Septaria porcellana)!! Prowadzi to do potężnych uszkodzeń mięśni i więzadeł łączących ciało ślimaka z muszlą. Jeżeli jest potrzeba oderwania helmeta (czy jakiegokolwiek innego ślimaka) od podłoża polecam delikatne szturchanie go wokół nogi ptasim piórem, aż się zdenerwuje, zamknie wieczko i sam odpadnie.
Helmety praktycznie nie wychodzą ponad poziom wody, więc w ich przypadku zagrożenie wypadnięciem ze zbiornika jest małe, ale wspomnę o nim, ze względu na inne ślimaki, jak np. Tylomelanie, które chętnie wędrują nad powierzchnię wody liżąc osady wapienne. Natrafiłam w jednym z niemieckojęzycznych sklepów, mającym dużą ofertę bezkręgowców, na preparat, rzekomo naturalny, nieszkodliwy, ale stanowiący barierę nieprzekraczalną dla ślimaków – wystarczy posmarować od czasu do czasu krawędzie akwarium. Nie chcę reklamować, bo nie próbowałam, ale wspominam tylko, że jest coś takiego.
Kilka słów o ślimaku Neritina pulligera – ze względu na globalną sytuację polityczną
- EyeQueue
- Posty: 481
- Rejestracja: środa 03 lis 2021, 20:14
- 3
- Lokalizacja: Rembertów(-Ursynów)
- Imię: Andrzej
- Has thanked: 15 times
- Been thanked: 113 times
- Wiek: 53
Mogę tylko potwierdzić, że odziedziczona helmetka (helmeta, helmetini? ) w dzień siedzi schowana, rewelacyjnie czyści z glonów szyby, a ostatnio cudze, puste muszle. Rozklejała na szybach jaja — teraz się przekonam, czy instynkt wykorzystania muszli jako podłoża dotyczy tylko muszli z automatycznym napędem.
Nie wiem jednak, czy zasługuję na miano akwarysty, bo te jaja mi w niczym nie przeszkadzają, podobnie jak syfek od ksylofagów.
Nie wiem jednak, czy zasługuję na miano akwarysty, bo te jaja mi w niczym nie przeszkadzają, podobnie jak syfek od ksylofagów.
Si possides amicum, in tentatione posside eum et non facile credas illi. (Sir 6:7)
Ceterum censeo Unionem Europaeam esse delendam. (EyeQueue)
ʎuмızp ozpɹɐq ʇsǝ! ʇɐıмş
Ceterum censeo Unionem Europaeam esse delendam. (EyeQueue)
ʎuмızp ozpɹɐq ʇsǝ! ʇɐıмş
- zzyx
- Posty: 295
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 15:23
- 3
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów - Sielce
- Imię: Iwona
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 135 times
To już niestety sprawdzono że zacytuję źródło: "The present laboratory observation showed that the distribution of the egg capsules of Neritina is strongly biased to the shells of living snails, especially to those of congeneric individuals." (Yasunori Kano, Hiroaki Fukumori, Predation on hardest molluscan eggs by confamilial snails (Neritidae) and its potential significance in egg-laying site selection, Journal of Molluscan Studies, Volume 76, Issue 4, November 2010, Pages 360–366, https://doi.org/10.1093/mollus/eyq018)
- zzyx
- Posty: 295
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 15:23
- 3
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów - Sielce
- Imię: Iwona
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 135 times
@eva nie wydaje mi się to celowe. Po pierwsze książki są passe, a nie wiem czy dało by się zrobi c z tego audiobooka no i tytuł musiałby zaiteresować większość akwarystów, np.: "Jak się pozbyć plagi ślimaków w akwarium" Po drugie wszystko co piszę jest w internecie. Przecież opis wędrówki larw weliger nie jest z moich własnych obserwacji, tylko o tym poczytałam. A po trzecie ja nie chcę w obecnej rzeczywistości zachęcać ludzi do kupowania i trzymania ślimaków w akwarium bo 90% z nich to importowane endemity, które za kilka lat będą zagrożone wyginięciem, 9% to "plaga" a 1% to moje ukochane zakazane ampularie. Tak jest w przypadku ryb z raf koralowych, papug, @Poranna Witaj Zmiano podrzucił filmik o aksolotlach - ludzie kupują, gatunek znika ze środowiska naturalnego, znika środowisko naturalne (bo wyręb lasu, zanieczyszczenie itp.) i nawet ostatnich uratowanych przed zagładą osobników nie ma jak przywrócić do naturalnego środowiska, bo tego środowiska już nie ma. Jak bym pisała książkę o ślimakach, to by była krótka: "Nie kupujcie i nie trzymajcie w akwariach egzotycznych importowanych ślimaków, wyjątkiem są zatoczki, rozdętki i ampularie". I poszła bym siedzieć.
-
- Posty: 612
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 22:43
- 3
- Has thanked: 72 times
- Been thanked: 118 times
@zzyx zgadzam się z @eva, jak nie książka to chociaż artykuł. Osobiście nie znam nikogo kto miałby większą wiedzę o ślimakach wodnych niż Ty. Nawet jeżeli jest gdzieś ona zaczytana to i tak pięknie potrafisz się nią dzielić i przekazywać ją dalej. Czasy mamy jakie mamy i dlatego człowiek i nasze hobby działa destrukcyjnie na przyrodę. Tego procesu raczej nie da się zatrzymać co nie oznacza, że każdy z nas nie może dać z siebie tyle, ile potrafi. Nadzieja w edukacji i taka właśnie może być Twoja praca, będąca fachową literaturą dzięki, której ludzie będą mogli poznać różnorodność biologiczną ślimaków wodnych i ich znaczenie dla przyszłości. Przemyśl to proszę.
- zzyx
- Posty: 295
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 15:23
- 3
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów - Sielce
- Imię: Iwona
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 135 times
Żebym nie była gołosłowna - tak wygląda zagłodzony helmet.
Zdjęcie nie jest najlepszej jakości, zrobione w sklepie w galerii handlowej. Personel w sklepie dba o czystość i estetykę akwariów. Widać wyraźnie, że stopa jest mała w stosunku do głowy, obrys muszli jest dużo większy niż obrys ciała ślimaka a na godzinie 7 widać nawet fragment płaszcza, którym ślimak zrośnięty jest z muszlą (u chodzącego po szybie dobrze odżywionego helmeta muszli praktycznie nie widać), brzegi stopy są pofałdowane, pomarszczone, ślimak w pełnym świetle chodził po szybie a nie spał czekając na nocne żerowanie, Pan w sklepie nie miał najmniejszego problemu z oderwaniem ślimaka od szyby, sam odpadł przy najlżejszym dotknięciu siatką.
PS. Kupiłam tego biedaka i jeszcze jego dwóch kolegów i nie czuję się z tym dobrze. Kupowanie to napędzanie nieetycznego biznesu, jak kupowanie piesków z pseudohodowli. Na jego miejsce przyjadą z dalekiej Azji następne i będą głodować na naszych sklepach czy akwariach. Na razie wrzuciłam je do mojego akwarium, wyglądały na zdziwione i powiedziały, że jak żyją, takiego syfu nie widziały.
Ostatnio zmieniony środa 30 paź 2024, 08:14 przez zzyx, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 289
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 11:19
- 3
- Lokalizacja: Warszawa
- Imię: Tomek
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 41 times
- Wiek: 67
@zzyx Książki nie są passe, zwłaszcza e-booki. Takiej wiedzy o ślimakach nie ma w tej chwili nikt z akwarystów aktywnych w sieci. Poza nią chyba tez niezbyt wielu! Spróbuj coś popełnić w wolnych chwilach. Skontaktuj się z Cichlidae.pl, tam jest grupa bardzo sensownych ludzi, może warto napisać artykuł do zamierającego Magazynu Cichlidae.pl (zamiera, bo brak wartościowych artykułów, a byle czego nie publikują). A jeśli nie, to pisz tutaj! Bardzo, ale to bardzo czekam na każdy Twój post.
Pozdrawiam
Tomek B.
Tomek B.
- zzyx
- Posty: 295
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 15:23
- 3
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów - Sielce
- Imię: Iwona
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 135 times
A tu ten sam helmet dzisiaj, po 2 dniach. Chyba wygląda lepiej
Nie oznacza to, że już tyle przytył, ale wystarczyło, że napełnił jelita i one wypchnęły stopę tak, że nie jest taka wklęsła. Nadal chodzi i żeruje w dzień, ale dzięki temu mogłam mu zrobić zdjęcie. Mojej dotychczasowej helmetki nie widuję wcale.
Nie oznacza to, że już tyle przytył, ale wystarczyło, że napełnił jelita i one wypchnęły stopę tak, że nie jest taka wklęsła. Nadal chodzi i żeruje w dzień, ale dzięki temu mogłam mu zrobić zdjęcie. Mojej dotychczasowej helmetki nie widuję wcale.