Od razu mogę odpowiedzieć, żeby nikt nie musiał czytać – nie wiem!
Ale jedno wiem na pewno, warto wiedzieć o filtratorach jak najwięcej, bo może w końcu dojdziemy i w praktyce do takich metod hodowli i utrzymania w akwariach tych organizmów, że żaden ślimak-filtrator nie będzie nam straszny. Dlatego znów napiszę przydługi post o filtracji i trochę o innych ciekawych sposobach odżywiania się ślimaków.
Aha, i uwaga!, będzie o Niemcach!
Dawno, dawno temu, kiedy byłam pię… kiedy byłam młoda, na studiach, systematyka ślimaków wyglądała prosto i logicznie, bo wyróżniano trzy podgromady:
– Przodoskrzelne (Prosobranchia), które dzięki torsji ontologicznej mają skrzela przed sercem i tu mamy np. polskie żyworodki (Viviparus) i zagrzebki (Bithynia), ale też większość egzotycznych ślimaków akwariowych, jak neritiny, brotie, tylomelanie, świderki itp.;
– Tyłoskrzelne (Opisthobranchia), które oprócz torsji przeszły następnie proces odwrotny aż ich skrzela znalazły się za sercem i gdzie zaliczano m.in. morskie cuda-niewidy, tęczowo neonowe ślimaki nagoskrzelne – hiszpańskie tancerki, morskie króliczki itp.;
– Płucodyszne (Pulmonata), wiadomo, oddychają płucami, jak winniczek czy ampularia (zakazana ), ale też popularne zatoczki i rozdętki, czy rodzime błotniarki (Lymnea).
Jak wygląda systematyka ślimaków dziś, nie wytłumaczę Wam, bo jej nie ogarniam, a starego psa nowych sztuczek nie nauczysz. Zresztą dla celów niniejszego posta to nieistotne. Interesują nas słodkowodne ślimaki oddychające skrzelami. I z tajemniczego powodu, który niedługo wyjaśnię, ampularia (zakazana ).
Może to i dobrze, że zarzucono starą systematykę, bo sugerowała ona, że głównym kryterium podziału jest sposób oddychania, a to ani nie jest prawdą ani nie jest proste.
Po pierwsze wszystkie ślimaki oddychają przez skórę. Nawet te lądowe. Jest to oczywiście sposób pomocniczy, ale w przypadku małych organizmów, u których stosunek powierzchni ciała do jego objętości jest największy, żyjących w wodach o dużej zawartości tlenu, swobodna dyfuzja gazów przez skórę może wystarczyć. Wierzę, że są gatunki ślimaków, które utraciły skrzela i płuca i polegają tylko na oddychaniu skórnym. Nie potrafię podać teraz przykładu, ale może ktoś z Wawarian pomoże?
Po drugie pierwotnym sposobem oddychania ślimaków są skrzela. Pra pra- pra- praprzodkowie ślimaków oddychali skrzelami znajdującymi się z tyłu ciała, chronionymi wewnątrz jamy płaszczowej. Były to parzyste narządy w kształcie ptasiego pióra, lub jak kto woli dwustronnego grzebienia, zwane ctenidiami. W wyniku torsji ontogenetycznej współczesne ślimaki mają jamę płaszczową, a co za tym idzie i skrzela, nad głową. Woda przepływa przez jamę płaszczową z lewej do prawej przez syfon wlotowy i wylotowy omywając skrzela, gdzie zachodzi wymiana gazowa. Jak u ryb. Przepływ wody jest prawdopodobnie napędzany ruchami mięśni dna jamy płaszczowej, ale nie mam pewności. Przepływ wody przez jamę płaszczową małży umożliwiają ruchy skrzeli, głowonogi regulują przepływ skurczami mięśni, dodatkowo zapewniając sobie napęd odrzutowy, a o ślimakach nic nie znalazłam.
U większości ślimaków w wyniku torsji ontologicznej doszło do jednostronnego zaniku wielu parzystych organów i m.in. zachowało się tylko jedno, lewe, pojedyncze skrzele, które utraciło jeden rząd „promieni” odchodzących od rdzenia i wygląda jak pojedynczy grzebień, a nawet rdzeń czasami przyrósł do sklepienia jamy płaszczowej a promienie zwieszają się w dół jak zasłona. Ślimaki z rodziny Neritidae zachowały dość pierwotny układ anatomiczny, w jamie płaszczowej mają jedno, nieprzyrośnięte, podwójnie-pierzaste skrzele, w kształcie ptasiego pióra. Kiedy neritina jest poza wodą organem pomocniczym oddychania jest dobrze unaczynione dno jamy płaszczowej udające płuco. Jest to zresztą powszechne u ślimaków, że wytworzyły alternatywne sposoby oddychania czy odżywiania się, zwiększające szansę przeżycia w niestabilnych warunkach.
W akwariach wraz ze wzrostem zainteresowania importowanymi egzotycznymi ślimakami, wzrósł wybór ślimaków oddychających wyłącznie skrzelami – należą do nich wszystkie neritiny, clithony, batmany, helmety, brotie, tylomelanie, czarne diabły, stenomelanie, świderki, mieniplotie itp.
Po trzecie pewna grupa ślimaków wytworzyła narząd do oddychania powietrzem atmosferycznym – płuco. Jak już napisałam takie niby-płuco mają nawet neritiny ratujące się przed uduszeniem po wyjęciu z wody i oddychające jamą płaszczową. Ale takie prawdziwe płuco a nawet utratę możliwości przeżycia bez dostępu do powietrza atmosferycznego mamy u ślimaków z rodzaju Pomacea. Takim obligatoryjnym oddychaczem powietrzem, który utopi się w wodzie, jest Pomacea canaliculata. Płuco ampularii (zakazanej ) jest cienkościennym workiem leżącym na sklepieniu jamy płaszczowej, komunikującym się z nią zamykalnym otworem zwanym pneumostomem. Nie jest on analogiem pneumostomu, takiej dziury z boku u pomrowów czy winniczków, ale pełni tę samą funkcję, zamyka powietrze w płucu. Płuco opróżniane jest ze zużytego i napełniane świeżym powietrzem dzięki syfonowi wlotowemu i energicznym ruchom pompującym głowy ślimaka. Na sklepieniu płuca znajduje się region zwany blaszką oddechową z plątaniną zatok i naczyń z hemolimfą, gdzie szczególnie intensywnie zachodzi wymiana gazowa.
Ale miało być o filtratorach, a ja ciągle o oddychaniu. Zaraz wyjaśnię dlaczego ten przydługi wstęp – otóż filtratorzy to organizmy odżywiające się odfiltrowywaną z wody zawiesiną cząstek organicznych fachowo nazywaną sestonem przy pomocy… skrzeli.
Pierwotnym sposobem odżywiania się ślimaków jest zdrapywanie biofilmu z twardych powierzchni, jak kamienie czy skały, przy pomocy tarki. Ten sposób odżywiania przetrwał niezależnie czy nauczyły się filtrować plankton, a nawet czy nauczyły się polować – mięsko ofiary też skrobią tarką.
Dawno, dawno temu, pra- pra- praprzodkowi ślimaków żyjącemu w mulistych wodach i zeskrobującemu pracowicie acz ze znudzeniem glony z kamieni, ciągle osadzały się na skrzelach cząstki sestonu uniemożliwiając oddychanie. Było to tak upierdliwe, że przeżyły tylko te z pra- pra- praprzodków, które zrezygnowały z pokrywającego skrzela nabłonka oddechowego, ułatwiającego wymianę gazową, takiego jaki my mamy w pęcherzykach płucnych – cieniutkiego, jednowarstwowego, na rzecz nabłonka transportowego, z rzęskami, samooczyszczającego skrzela, takiego jaki my mamy w oskrzelach i tchawicy, gdzie nie zachodzi wymiana gazowa, ale gdzie osadza się warszawski smog i przy pomocy rzęsek jest transportowany wraz z warstwą śluzu do góry, do gardła, gdzie jest przez nas bezwiednie połykany. Smacznego! Smog może nie jest jakoś specjalnie odżywczy, ale muł zawierający cząstki organiczne, jednokomórkowe glony, pierwotniaki i inne drobne organizmy planktonowe i owszem. I jak taki pra- pra- praprzodek ślimaków spróbował co mu się wydaliło z jamy płaszczowej w ramach oczyszczania skrzeli, zasmakowało mu i tak się pojawił pierwszy ślimak-filtrator. Skrzela nie tracąc funkcji oddechowej dostały zadanie filtrowania pokarmu z opływającej je wody. Filtratorzy nabyli również umiejętności wydalania materiałów odpadowych w postaci pakietów kału (z jelita) do wyrzucenia i pseudokału (odfiltrowanego przez skrzela) do zjedzenia.
W akwariach słodkowodnych bywają trzymane organizmy filtrujące – krewetki z rodzaju Atya i małże, w morskich jest ich dużo więcej – koralowce, ukwiały, gąbki. Na morskim nie znam się wcale, więc nie śmiejcie się jak napiszę coś nie tak, ale jestem pewna, że istnieje wśród akwarystów morskich powszechna wiedza, że te zwierzęta mają specjalne wymagania pokarmowe i trzeba je karmić specjalnym pokarmem.
Co zaś wiemy o słodkowodnych ślimakach-filtratorach? Niewiele, a o akwariowych praktycznie nic. Do niedawna nie było nawet informacji przy sprzedawanych w sklepach akwarystycznych importowanych ślimakach, że są filtratorami. Ślimak był, a wiedzy o nim nie było! I nie ma.
Myślę, że wyobrażenie jest raczej takie, że jak ślimak chodzi po szybie i rusza pyskiem, to je i dobrze wypełnia swoje ślimacze przeznaczenie. A filtratorzy tak robią, nie zaprzestały odżywiania się zeskrobanym biofilmem, a niektóre nawet jedzą sztuczne pokarmy, czy warzywa. Czy to im wystarcza? Moim zdaniem nie. Czy mam dowody, żeby tak twierdzić? Nie mam.
Naprawdę przeszukałam głębokie pokłady Internetu w poszukiwaniu wiedzy, ale jest jej tyle co ślimak napłakał, czyli bardzo mało. Najwięcej jest o rodzimych gatunkach, czyli żyworodkach. Zamieszkują one obszary klimatu umiarkowanego, gdzie wraz z porami roku zmieniają się diametralnie warunki dostępności pokarmu. Żyworodka rzeczna (Viviparus viviparus) odżywia się zarówno przez żerowanie na biofilmie, szczątkach organicznych i roślinach, jak i przez filtrowanie.
Niemcy prowadzili badania w nizinnej rzece Sprewa w północno-wschodnich Niemczech, gdzie żyworodka rzeczna stanowi 35% całkowitej biomasy bezkręgowców i doszli do wniosku, że w miesiącach letnich, kiedy obfitość planktonu jest największa, filtrowanie może być głównym mechanizmem odżywiania V. viviparus. Jest jeszcze trochę doniesień dotyczących Bellamya chinensis i Cipangopaludina chinensis, ale głównie dlatego, że w USA i Kandzie są to gatunki inwazyjne i w tych opracowaniach niewiele jest danych, które można by przenieść wprost do akwarystyki. Może poza jedną rzeczą – są to bardzo efektywni filtratorzy i seston stanowi znaczną część ich diety.
Jakie zatem ślimaki trzymamy w akwariach, o których wiem, że są filtratorami? Na pewno są to ślimaki z:
– Rodzaju Brotia – obecna w handlu Brotia herculaea, Brotia pagodula, Brotia dautzenbergiana, jeżeli w handlu pojawiłyby się inne gatunki z rodzaju Brotia, to moim zdaniem należy założyć, że też są filtratorami;
– Rodziny Viviparidae – Filopaludina sumatrensis, Filopaludina martensi, Taia naticoides sprzedawana pod nazwą ślimak fortepianowy, Viviparus sp. piękny, nieoznaczony gatunek żyworodki sprzedawany pod nazwą Blueberry snail, który zasłynął tym, że nawet Google podpowiada wyszukiwanie: Blueberry snail died. Jak wyżej, jeżeli w handlu pojawiłyby się inne gatunki z rodziny Viviparidae, to moim zdaniem należy założyć, że też są filtratorami;
A na koniec wisienka na torcie -
– Rodzaju Pomacea – w tym moja ukochana ampularia (zakazana ) Pomacea bridgesii. Tak, ampularia (zakazana ) jest filtratorem! Ślimaki z rodzaju Pomacea mają płuco, ale zachowały też na wszelki wypadek w pełni funkcjonalne ctenidium, pomagające oddychać i jednocześnie filtrujące seston i dostarczające smakowite desery żarłocznemu ślimakowi.
Jak widać filtratorzy występują w różnych grupach systematycznych ale i różną się z punktu widzenia trudności hodowli w akwarium – od bezproblemowej ampularii (zakazanej ), o której nawet byśmy nie pomyśleli, że jest filtratorem, po skazane na porażkę lub przynajmniej trudne w utrzymaniu w zdrowiu przez dłuższy czas w akwarium Brotie czy mityczną żyworodkę Blueberry. Wydaje mi się, że różnica polega na tym, w jakim stopniu ślimaki są zależne od filtracji i czy będziemy je właściwie dokarmiać.
Ja poległam na stosunkowo łatwym ślimaku, jakim jest Filopaludina martensi. Kupione dorosłe ślimaki żyły zdrowo, ale ich dzieci nie udało mi się utrzymać do dorosłości. Z niewiedzy czy ignorancji, myślałam, że młodym ślimaczkom, jak dorosłym, wystarczy przeciętna dieta, ale wygląda na to, że potrzebowały czegoś więcej.
Jak wiec suplementować dietę filtratorów i czym? Znów odpowiem – nie wiem. Nie wiem czym ani nie wiem jak.
W handlu dostępne są pokarmy dla morskich filtratorów, ale jak czytałam w składzie, zawierają sól, więc raczej na dłuższą metę się nie nadają. W Polsce dostępne są pokarmy dla małży i innych słodkowodnych filtratorów w postaci proszku do zrobienia zawiesiny, w zagranicznych sklepach internetowych widziałam żywe kultury glonów Chlorella lub Spirulina, w plastikowych woreczkach, które w lodówce podobno wytrzymują tydzień. W Polsce ich nie widziałam.
Inną, dużo trudniejszą sprawą jest sposób podania pokarmu w postaci zawiesiny. Producenci zalecają karmienie indywidualne – wyłączenie filtra, podanie zawiesiny w pobliże syfonu wlotowego lub odnóży filtracyjnych krewetki, delikatnie pipetką tak, by zwierzę się nie przestraszyło, nie uciekło czy nie zamknęło w muszli, a po jakimś czasie włączyć ponownie filtr. Powiem, czarno to widzę, O ile małże specjalnie się nie przemieszczają, krewetka filtrująca jest też dość duża i łatwo ją zlokalizować, to znalezienie w kilkusetlitrowym akwarium pięciu Filopaludin i ich potomstwa w liczbie kilkudziesięciu mikroskopijnych ślimaczków i indywidualne ich nakarmienie nie wydaje mi się możliwe. Ja w 100 litrowym akwarium nie wiem gdzie jest Agamyxis a co dopiero ślimak.
Wniosek jest jeden – filtratorzy nie nadają się do akwarium ogólnego a wyłącznie do specjalistycznego, gdzie zakwitu zielonej wody nie będziemy zwalczać, ale go robić. Może nawet trzy razy dziennie, na śniadanie, obiad i kolację. Bo nikt nawet nie wie ile tego pokarmu podawać.
A na koniec, żeby było jeszcze bardziej pesymistycznie – ciekawostka. Jest jeszcze jeden ciekawy sposób odżywiania się ślimaków. Mianowicie Chrysomallon squamiferum, morski, głębinowy ślimak, odkryty w 2003 roku i już na wyginięciu z powodu zniszczenia środowiska sieciami włokowymi, wpisany na Czerwoną Listę IUCN, żyjący w pobliżu kominów hydrotermalnych, hoduje sobie w przerośniętym gruczole przełykowym symbiotyczne bakterie z klasy Gammaproteobacteria i czerpie z nich pokarm. My ludzie też mamy gruczoły przełykowe, produkują one śluz, żeby łatwiej było nam przełykać, ale nic sobie w nich nie hodujemy.