Źródło zdjęcia: www.akwa-mania.mud.pl
Na wstępie należy napisać, że Akwarystyczne Spływy Kajakowe to imprezy zupełnie niepowtarzalne. Nie ma drugiego tego typu wydarzenia w polskim, akwarystycznym kalendarzu. Organizatorem wszystkich dotychczasowych edycji był Sebastian (forumowy Seban). Pasją, zaangażowaniem i profesjonalizmem z jakim podchodzi do kolejnych edycji bije na głowę prawie wszystkich pozostałych organizatorów razem wziętych (celowo napisałem, że prawie wszystkich, bo Adam z Drozdowa nie ustępuje Sebastianowi w kwestiach organizacyjnych). Mowa tu nie tylko o zorganizowaniu noclegów, wyżywienia czy kajaków, ale o zapewnieniu wszystkim uczestnikom innych atrakcji, o czym napiszę poniżej.
W 2019 roku odbyła się już trzecia edycja Akwarystycznego Spływu Kajakowego. Tym razem uczestnicy z całego kraju zjechali do miejscowości Ukta, leżącej na szlaku rz. Krutyni. Wydarzenie zaplanowane było na trzy dni (21-23.06.2019), ale część uczestników zjechało już na miejsce dzień wcześniej. Była to dobra okazja, aby poznać się lepiej z pozostałymi kajakarzami przy wieczornym ognisku.
Piątek - pierwszy oficjalny dzień spływu rozpoczął się od odwiedzenia szpitala dla bocianów (mieszczącego się w miejscowości Krutyń), przejścia urokliwą ścieżką edukacyjną Mazurskiego Parku Krajobrazowego oraz zwiedzenia muzeum parku. Była to tylko rozgrzewka do tego co czekało uczestników po południu.
W 2019 roku odbyła się już trzecia edycja Akwarystycznego Spływu Kajakowego. Tym razem uczestnicy z całego kraju zjechali do miejscowości Ukta, leżącej na szlaku rz. Krutyni. Wydarzenie zaplanowane było na trzy dni (21-23.06.2019), ale część uczestników zjechało już na miejsce dzień wcześniej. Była to dobra okazja, aby poznać się lepiej z pozostałymi kajakarzami przy wieczornym ognisku.
Piątek - pierwszy oficjalny dzień spływu rozpoczął się od odwiedzenia szpitala dla bocianów (mieszczącego się w miejscowości Krutyń), przejścia urokliwą ścieżką edukacyjną Mazurskiego Parku Krajobrazowego oraz zwiedzenia muzeum parku. Była to tylko rozgrzewka do tego co czekało uczestników po południu.
A po południu? Szybki, zorganizowany obiad w lokalnej restauracji i zaczęło się.. ale oczywiście podczas spływu wcale nie było tak strasznie. Rzeka Krutynia przywitała nad relatywnie ciepłą wodą, dziką zwierzyną i przede wszystkim przepięknymi widokami. Odcinek, który pokonaliśmy nie był bardzo długi, ani bardzo wymagający, tak więc w spływie spokojnie mogli wziąć udział nawet najmłodsi kajakarze (i wzięli).
Ciekawą "atrakcją" podczas spływu (zarówno pierwszego jak i drugiego dnia), był Eco konkurs. Każdy z uczestników został wyposażony w duży wór i starał się zebrać jak najwięcej śmieci z rzeki. Moim zdaniem pomysł na akcję rewelacyjny. Można by wiele pisać, że śmieci w ogóle nie powinno być w rzece, ale jeśli już się tam znalazły, a lokalne służby niewiele z tym robią, to myślę, że dzięki takim inicjatywom odpoczynek w kajaku i otaczające nas widoki są jeszcze piękniejsze. Biorąc pod uwagę, że był to konkurs, to organizator wraz ze sponsorami Akwarystycznego Spływu Kajakowego przewidzieli nagrody. W tym miejscu należy nieskromnie powiedzieć, że drużyną Eco zarówno pierwszego dnia, jak i drugiego została drużyna wawarium.pl. Podczas pierwszego dnia szalę zwycięstwa przeważył metalowy grill, który udało mi się wyłowić z dna rzeki, a drugiego zwycięska okazała się wielka beczka z tworzywa sztucznego, która zaległa gdzieś w zaroślach. Beczkę wyłowił kolega Cinek. Oczywiście śmieci było znacznie więcej (niestety), bo poza tymi "wielkogabarytowymi" zebrano łącznie kilkaset litrów puszek, butelek, papierów, folii itp.
Po zakończeniu pierwszego spływu wręczone zostały nagrody za konkurs, o którym była mowa wyżej oraz upominki dla wszystkich uczestników. Upominki to mało powiedziane, bo sponsorzy przewidzieli naprawdę sporo ciekawych gadżetów. Wymienić wszystkiego nie sposób, ale poza "standardowymi" długopisami i syczkami, otrzymać można było również bardzo fajne małe poziomice, kubeczki, czapeczki, koszulki, plecaki, torby zakupowe, kalendarze, mnóstwo jedzenia, a nawet wózki na zakupy.
Po części oficjalnej na uczestników czekało przygotowane wcześniej ognisko. Tutaj po raz kolejny należy napisać, że Sebastian nie zawiódł – całość prowiantu i schłodzonych "napitków" ufundowana została przez jednego ze sponsorów. Biesiada trwała oczywiście długie godziny, ale jak można było iść spać, jak w jednym miejscu spotkało się wiele naprawdę bardzo doświadczonych akwarystów chętnych do dzielenia się swoją wiedzą. Tak jak już wielokrotnie na forum pisałem: rozmów w cztery oczy z pasjonatami akwarystyki nie przebije nic. Takich informacji w Internecie po prostu się nie przeczyta.
Drugi dzień (sobota) rozpoczął się po raz kolejny wycieczką. Tym razem uczestników czekała wizyta i zwiedzanie Rezerwatu Jeleniowatych w miejscowości Kosewo Górne. Przyznam szczerze, że nawet nie wiedziałem, że takie miejsca istnieją. Czy było warto? Pewnie, że tak. Przez około 2 godziny mieliśmy okazję zwiedzić rezerwat wraz z przewodniczką, która przekazała nam mnóstwo ciekawostek dotyczących tych zwierząt. Oczywiście wiedza to nie wszystko, bo w samym rezerwacie przebywa kilkadziesiąt zwierząt, które bez najmniejszego problemu można było podglądać. Bez wątpienia były to widoki, dla których warto było się tam wybrać. Część zwierząt (z burzliwą przeszłością) była na tyle oswojona, że towarzyszyła całej grupie przez cały czas zwiedzania i dawała się nawet pogłaskać.
Po powrocie z Kosewa Górnego i obiedzie w lokalnej restauracji rozpoczęliśmy drugi odcinek spływu. Wiele więcej niż zostało napisane wyżej ,w tym przypadku nie napiszę, bo uroku rzeki nikt przez jedną noc nie zabrał. Jedynym małym minusem była pogoda, bo kajakarzom życie utrudniał dość silny wiatr, a pod koniec wyprawy zbierała się burza. Na szczęście nikt nie stracił życia, ani nie odniósł poważnych obrażeń :-) i wszyscy mogliśmy się ponownie spotkać przy wieczornym ognisku.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i tak było również z tym wyjazdem. Na szczęście na ostatni dzień (na pożegnanie) Sebastian przewidział jeszcze jedną wycieczkę. Tym razem uczestnicy przemieścili się do miejscowości Iznota, gdzie mieści się ośrodek Galindia. Ośrodek z założenia jest miejscem komercyjnym. Na jego terenie znajduje się hotel oraz restauracja czekająca na turystów chcących odpocząć nad jeziorem Bełdany. W ramach naszej wycieczki gospodarze przygotowali dla nas zabawy terenowe, które ubrane były nieco w bajkowy / historyczny charakter. Z samego założenia wydawać by się mogło, że atrakcja skierowana jest głównie dla młodszych uczestników, ale nic bardziej mylnego. Zarówno najmłodsi jak i osoby starsze czerpali z niej bardzo dużo przyjemności i satysfakcji. Na pewno było to coś innego i niespodziewanego, a biorąc pod uwagę, że cały zespół akwarystów, który uczestniczył w spływie, cechuje się wielkim dystansem do siebie i poczuciem humoru całość wypadła rewelacyjnie.
To była niestety już ostatnia atrakcja. Po zakończonej zabawie można było zjeść pożegnalny obiad tuż nad brzegiem malowniczego jeziora i ruszyć w dalszą drogę do domu.
Poniżej zamieszczam film z oficjalnego kanału Akwarystycznego Spływu Kajakowego na FB oraz kilka dodatkowych zdjęć z wydarzenia. Zawsze jest tak, że można było zrobić ich jeszcze więcej, ale niech to będzie przynajmniej taka namiastka tego co działo się podczas spływu i zaproszenie na jego kolejne edycje. Większą fotorelację, do której obejrzenia zapraszam, tradycyjnie zamieszczono na stronie www.akwa-mania.mud.pl.
Ciekawą "atrakcją" podczas spływu (zarówno pierwszego jak i drugiego dnia), był Eco konkurs. Każdy z uczestników został wyposażony w duży wór i starał się zebrać jak najwięcej śmieci z rzeki. Moim zdaniem pomysł na akcję rewelacyjny. Można by wiele pisać, że śmieci w ogóle nie powinno być w rzece, ale jeśli już się tam znalazły, a lokalne służby niewiele z tym robią, to myślę, że dzięki takim inicjatywom odpoczynek w kajaku i otaczające nas widoki są jeszcze piękniejsze. Biorąc pod uwagę, że był to konkurs, to organizator wraz ze sponsorami Akwarystycznego Spływu Kajakowego przewidzieli nagrody. W tym miejscu należy nieskromnie powiedzieć, że drużyną Eco zarówno pierwszego dnia, jak i drugiego została drużyna wawarium.pl. Podczas pierwszego dnia szalę zwycięstwa przeważył metalowy grill, który udało mi się wyłowić z dna rzeki, a drugiego zwycięska okazała się wielka beczka z tworzywa sztucznego, która zaległa gdzieś w zaroślach. Beczkę wyłowił kolega Cinek. Oczywiście śmieci było znacznie więcej (niestety), bo poza tymi "wielkogabarytowymi" zebrano łącznie kilkaset litrów puszek, butelek, papierów, folii itp.
Źródło zdjęcia: www.akwa-mania.mud.pl
Źródło zdjęcia: www.akwa-mania.mud.pl
Źródło zdjęcia: www.akwa-mania.mud.pl
Po zakończeniu pierwszego spływu wręczone zostały nagrody za konkurs, o którym była mowa wyżej oraz upominki dla wszystkich uczestników. Upominki to mało powiedziane, bo sponsorzy przewidzieli naprawdę sporo ciekawych gadżetów. Wymienić wszystkiego nie sposób, ale poza "standardowymi" długopisami i syczkami, otrzymać można było również bardzo fajne małe poziomice, kubeczki, czapeczki, koszulki, plecaki, torby zakupowe, kalendarze, mnóstwo jedzenia, a nawet wózki na zakupy.
Po części oficjalnej na uczestników czekało przygotowane wcześniej ognisko. Tutaj po raz kolejny należy napisać, że Sebastian nie zawiódł – całość prowiantu i schłodzonych "napitków" ufundowana została przez jednego ze sponsorów. Biesiada trwała oczywiście długie godziny, ale jak można było iść spać, jak w jednym miejscu spotkało się wiele naprawdę bardzo doświadczonych akwarystów chętnych do dzielenia się swoją wiedzą. Tak jak już wielokrotnie na forum pisałem: rozmów w cztery oczy z pasjonatami akwarystyki nie przebije nic. Takich informacji w Internecie po prostu się nie przeczyta.
Drugi dzień (sobota) rozpoczął się po raz kolejny wycieczką. Tym razem uczestników czekała wizyta i zwiedzanie Rezerwatu Jeleniowatych w miejscowości Kosewo Górne. Przyznam szczerze, że nawet nie wiedziałem, że takie miejsca istnieją. Czy było warto? Pewnie, że tak. Przez około 2 godziny mieliśmy okazję zwiedzić rezerwat wraz z przewodniczką, która przekazała nam mnóstwo ciekawostek dotyczących tych zwierząt. Oczywiście wiedza to nie wszystko, bo w samym rezerwacie przebywa kilkadziesiąt zwierząt, które bez najmniejszego problemu można było podglądać. Bez wątpienia były to widoki, dla których warto było się tam wybrać. Część zwierząt (z burzliwą przeszłością) była na tyle oswojona, że towarzyszyła całej grupie przez cały czas zwiedzania i dawała się nawet pogłaskać.
Po powrocie z Kosewa Górnego i obiedzie w lokalnej restauracji rozpoczęliśmy drugi odcinek spływu. Wiele więcej niż zostało napisane wyżej ,w tym przypadku nie napiszę, bo uroku rzeki nikt przez jedną noc nie zabrał. Jedynym małym minusem była pogoda, bo kajakarzom życie utrudniał dość silny wiatr, a pod koniec wyprawy zbierała się burza. Na szczęście nikt nie stracił życia, ani nie odniósł poważnych obrażeń :-) i wszyscy mogliśmy się ponownie spotkać przy wieczornym ognisku.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i tak było również z tym wyjazdem. Na szczęście na ostatni dzień (na pożegnanie) Sebastian przewidział jeszcze jedną wycieczkę. Tym razem uczestnicy przemieścili się do miejscowości Iznota, gdzie mieści się ośrodek Galindia. Ośrodek z założenia jest miejscem komercyjnym. Na jego terenie znajduje się hotel oraz restauracja czekająca na turystów chcących odpocząć nad jeziorem Bełdany. W ramach naszej wycieczki gospodarze przygotowali dla nas zabawy terenowe, które ubrane były nieco w bajkowy / historyczny charakter. Z samego założenia wydawać by się mogło, że atrakcja skierowana jest głównie dla młodszych uczestników, ale nic bardziej mylnego. Zarówno najmłodsi jak i osoby starsze czerpali z niej bardzo dużo przyjemności i satysfakcji. Na pewno było to coś innego i niespodziewanego, a biorąc pod uwagę, że cały zespół akwarystów, który uczestniczył w spływie, cechuje się wielkim dystansem do siebie i poczuciem humoru całość wypadła rewelacyjnie.
Źródło zdjęcia: www.akwa-mania.mud.pl
To była niestety już ostatnia atrakcja. Po zakończonej zabawie można było zjeść pożegnalny obiad tuż nad brzegiem malowniczego jeziora i ruszyć w dalszą drogę do domu.
Poniżej zamieszczam film z oficjalnego kanału Akwarystycznego Spływu Kajakowego na FB oraz kilka dodatkowych zdjęć z wydarzenia. Zawsze jest tak, że można było zrobić ich jeszcze więcej, ale niech to będzie przynajmniej taka namiastka tego co działo się podczas spływu i zaproszenie na jego kolejne edycje. Większą fotorelację, do której obejrzenia zapraszam, tradycyjnie zamieszczono na stronie www.akwa-mania.mud.pl.