[mA] Sturisomatichthys aureus

Awatar użytkownika
inerkoma
Posty: 464
Rejestracja: niedziela 14 mar 2021, 15:18
3
Been thanked: 26 times

Dzięki uprzejmości Magazynu Akwarium oraz http://www.multihobby.net/ poniżej znajdziecie artykuł* który ukazał się na łamach mA w marcu 2020 (https://magazynakwarium.pl/sklep/magazy ... -2020-180/)

*Artykuł udostępniony w porozumieniu z powyższymi podmiotami wyłącznie na użytek wawarium.pl, kopiowanie i udostępnianie na innych/instancjach stronach bez uprzedniej zgody i wiedzy wydawcy i autorów jest niedozwolone.



Sturisoma złocista (Sturisomatichthys aureum) – chów i rozród w akwarium



Odwiedzając wiele sklepów akwarystycznych, giełd oraz zaprzyjaźnionych hodowców wydaje nam się, że ostatnimi czasy zbrojnikowate przeżywają swój mały renesans. Coraz bowiem więcej hobbystów jest nimi zainteresowana, utrzymuje je w zbiornikach jako ryby najczęściej dodatkowe (np. z pielęgnicowatymi, kąsaczowatymi, niektórymi karpiowatymi lub guramiowatymi itp.) lub, rzadziej, główne (gatunek stanowi bardzo wdzięczny obiekt obserwacji). Jednocześnie podejmowane są liczne próby ich rozmnożenia. O tym jak tego dokonać u tytułowego gatunku i to dwoma różnymi metodami oraz jak prawidłowo go pielęgnować traktuje niniejszy artykuł.

Sturisoma złocista należy do rodziny zbrojnikowatych (Loricariidae). Ojczyzną gatunku są rzeki Kolumbii (Rio Magdalena – największa rzeka kraju, Rio San Jorge oraz Rio Cesar, wszystkie wraz z pomniejszymi dopływami). W akwarium ryba dorasta do zwykle kilkunastu cm (rzadko kiedy mierzy powyżej 20 cm). Charakterystycznie smukłe, bardzo wydłużone ciało (szczególnie biczowaty, cienki ogon, którego skrajne promienie płetwy ogonowej są mniej lub bardziej wydłużone w cienkie, kilkucentymetrowej długości filamenty), duże płetwy piersiowe i grzbietowa, mające kształt trójkąta (ta ostatnia wręcz żagla), wąska głowa oraz ostro zakończony pysk nadają rybie iście osobliwy wygląd. Niektórzy autorzy doszukują się tu nawet podobieństw morfologicznych z prehistorycznymi gadami … Ubarwienie ciała zaś to mozaika różnej tonacji brązów i beży oraz kremowych, niekiedy żółtawych, bądź oliwkowych odcieni. Nazwa gatunku w jęz. angielskim brzmi: Whiptail Catfish lub Royal Whiptail.
Omawiany takson należy do ryb niezwykle łagodnych, spokojnych i towarzyskich, choć niekiedy także lękliwych. Jedynie strzegący ikry samiec może okazywać agresję współmieszkańcom zbiornika, ale nie wykracza ona poza obręb gniazda i polega głównie na ich odstraszaniu, gdy zanadto zbliżą się do gniazda. Także dorosłe mleczaki mogą przepędzać się nawzajem, nie robiąc sobie jednak żadnej krzywdy. Największą aktywność ryba przejawia wieczorem i nocą – pływa w sposób przypominający lot ślizgowy i często podpiera się na rozstawionych płetwach piersiowych, a nawet zabawnie na nich „kroczy” (także do tyłu). Dodatkowo, w prawidłowo urządzonym zbiorniku, jest z reguły (bywają bowiem wyjątki) mało płochliwa. Nierzadko akwarysta może do woli obserwować przebywających (a właściwie przyssanych) na przedniej szybkie podopiecznych, którzy nic sobie nie robią z zamieszania po drugiej jej stronie (szczególnie samiec pilnujący ikry, który niewzruszony chętnie pozuje do zdjęć).
Sturisomy mogą być utrzymywane w zbiorniku zespołowym, nawet z bardzo małymi kąsaczowatymi lub krewetkami. Należy wszakże unikać łączenia ich z rybami nader ruchliwymi, mającymi szybką przemianę materii oraz z natury agresywnymi. W przeciwnym bowiem razie ich dobrostan ulegnie obniżeniu, co może zakończyć się chorobą, a nawet śmiercią osobnika. Także zbyt liczne, ruchliwe gatunki denne (kiryski, kiryśniki. bocje) są niepożądanym dla nich towarzystwem. Jako bowiem bardziej przebojowe, śmiałe i wszędobylskie łatwo odbierają sturisomom pokarm, co sprawia że te głodują i oczywiście nie rozmnażają się. Jednak nawet wówczas, będąc skądinąd roślinożercami, nie niszczą zupełnie roślin, ani nie przesuwają elementów dekoracyjnych w akwarium, co niewątpliwie jest ich dużą zaletą.

Chów

Do chowu sturisom najlepsze są duże zbiorniki (250-300 l, długości co najmniej 90 cm, dla kilku osobników) z licznymi kryjówkami w postaci różnorodnych korzeni, zatopionych gałęzi, lignitów i ewentualnie kilku kamieni. Obfita szata roślinna również jest bardzo pożądana. Z uwagi na jej potrzeby oświetlenie akwarium powinno być intensywne, ale częściowo stonowane przez roślinność pływającą (rybom najbardziej odpowiada klekki półcień). Miłośnicy przedstawicieli rodzajów Sturisomatichthys, Farlowella czy Loricardia zwykle urządzają swoim podopiecznym zbiornik w typie potoku lub rzeki o nieznacznym, umiarkowanym lub gdzieniegdzie tylko silniejszym nurcie. Wykorzystuje się tu zwłaszcza turbiny typu Powerhead, przelewowe filtry kaskadowe itp.
Optymalne parametry fizyko-chemiczne wody to: twardość ogólna (4-15°n), a zatem woda miękka do średnio twardej, odczyn umiarkowanie kwaśny do obojętnego (pH 6,0-7,0) i temperatura 21-25°C. Przestrzegamy przed utrzymywaniem sturisom w zbyt ciepłej wodzie (powyżej 27°C), gdyż jest to dla nich niekorzystne – samice zbytnio się eksploatują, a w przypadku braku napowietrzacza lub słabego działania filtra może dojść do spadku stężenia rozpuszczonego w wodzie tlenu (zwłaszcza w czasie letnich upałów). Jest to duży dla nich stres, który może prowadzić nawet do upadków najsłabszych osobników. Przy prawidłowej pielęgnacji omawiane ryby są generalnie odporne na choroby i dobrze adaptują się do innych niż przytoczone wyżej warunków środowiskowych, np. bez problemu znoszą także nieco niższą temperaturę wody i lekko zasadowy jej odczyn. Z drugiej jednak strony są wysoce wrażliwe na zbyt wysokie stężenie w niej związków azotu (!) Stąd też konieczna jest wydajna filtracja wody i regularne jej podmiany (np. raz w tygodniu do 20% objętości). Kolejny warunek zachowania dobrego zdrowia ryb to doskonałe natlenienie wody, zwłaszcza podczas wspomnianych wyżej upałów. Powinna ona także znajdować się w lekkim ruchu - takson prądolubny, czyli reofilny. Jego ulubionym miejscem odpoczynku są miejsca położone na drodze wylotu wody z filtra. Jako podłoże najlepiej sprawdza się piasek (może być o różnej granulacji). Niewskazany jest natomiast grubszy żwir o ostrych krawędziach, o które zbrojniki mogą kaleczyć delikatniejsze elementy swego aparatu gębowego.
Żywienie sturisom powinno być bardzo urozmaicone i opierać się przede wszystkim na pokarmach pochodzenia roślinnego. Te ostatnie można podzielić na naturalne (rozmaite glony, parzone liście szpinaku, sałaty, mniszka lekarskiego, pokrzywy zwyczajnej oraz płatki owsiane, a ponadto cukinia, ogórek, siekana natka pietruszki, gotowana marchewka, groszek, kalafior, brokuły, jarmuż, kapusta oraz lane kluseczki) i gotowe, suche, wyprodukowane głównie na bazie spiruliny. Oczywiście podawane rybom warzywa nigdy nie powinny pochodzić z miejsc położonych w bezpośredniej bliskości ruchliwych dróg, być poddawane opryskom środkami ochrony roślin i/lub pochodzić z miejsc intensywnie nawożonych nawozami sztucznymi. Ponadto chętnie zjadane są zespoły drobnych organizmów, które zamieszkują różnorodne podłoża stałe w wodzie (np. części roślin, kamienie, muszle ślimaków, korzenie, obudowę filtra wewnętrznego, szyby itp.) – tzw. peryfiton akwariowy. Tworzą go najczęściej glony (w tym jednokomórkowe, jak np. okrzemki), różne bakterie, pierwotniaki, a czasem wrotki i nicienie. Choć nie jest to konieczne, można, od czasu do czasu, podawać także karmę zwierzęcą, np. mrożony zooplankton, kryl, solowiec itp. Nigdy natomiast nie wolno zakładać, że sturisomy wyżywią się same, zeskrobując glony i zjadając niedojedzone przez inne ryby resztki. Prowadzi to dość szybko do rozwinięcia się chorób u zwierząt, a o ich rozmnażaniu można wtedy tylko pomarzyć.

Rozród
Dymorfizm płciowy jest widoczny u dojrzałych osobników. Partie brzuszne samicy są wówczas wyraźnie bardziej powiększone. Samiec po bokach głowy i pyska (rostrum), wzdłuż dolnej ich krawędzi (zwłaszcza na długości dolnie położonego otworu gębowego, mającego postać okrągłej przyssawki z tarczkami rogowymi) ma rzędy licznych, gęstych, szczeciniastych wyrostków. Może się jednak zdarzyć, że jakiś mleczak, o zwykle gorszej jakości hodowlanej, może mieć je słabo widoczne lub być ich wręcz całkowicie pozbawiony.
Rozmnażanie struisom może przysporzyć hodowcy wielu problemów. O ile bowiem, przy właściwej pielęgnacji ryb, doprowadzenie ich do tarła i złożenia ikry nie jest specjalnie trudne, to wykarmienie chimerycznego narybku jest już dużo bardziej problematyczne. Najlepszą wszakże gwarancją sukcesu hodowlanego jest posiadanie sprawdzonych i dobrze dobranych tarlaków - najlepiej spontaniczne z grupy młodych, ale już dorosłych i co bardzo ważne, niespokrewnionych ze sobą osobników.
Do tarła wielokrotnie dochodzi w zbiorniku ogólnym, najczęściej w nocy. Ryby pobudza klasyczna imitacja dużego opadu deszczu, a więc podmiana co najmniej 20% wody na świeżą, ale odstaną o temperaturze niższej o 3-4°C od panującej zwykle w akwarium. Następnie ciepłotę wody podnosimy do 26-27°C, ale nie gwałtownie, lecz stopniowo – w przeciągu 3-4 dni. Niejednokrotnie, nawet i bez tych działań niejednokrotnie dochodzi do tarła. Niektórzy autorzy twierdzą, że dodatek w diecie pokarmów pochodzenia zwierzęcego wzmaga popęd płciowy u ryb. Z naszych jednak obserwacji wynika, że karma ta nie odgrywa tu większej roli go znaczenia i liczy się przede wszystkim dobre dobranie się pary hodowlanej (właściwie można by to nazwać przypadnięciem sobie tarlaków do gustu, bo poligamia jest u tego gatunku nierzadka).
Przed tarłem można obserwować zaloty samca, czyli gonitwy za samicą (i na odwrót), niby walki między tarlakami, obopólne dokazywania itp. Ciało ryb może tu i ówdzie przybrać wówczas bardziej żółty, niekiedy wręcz złocisty odcień przez co ogólna kolorystyka staje się bardziej wyrazista.
Miejscem wybranym na tarło i złożenie jaj jest najczęściej szyba, ale może nim być także szeroki liść rośliny, płaska powierzchnia kamienia lub korzenia, obudowa filtra itp. Zazwyczaj jest ono położone w bezpośredniej bliskości powierzchni obmywanej przez prąd wody, np. na drodze jej wylotu z filtra. Samica składa ikrę partiami (widać u niej wówczas powiększone pokładełko), w płaskich gronach (poszczególne ziarna nie zachodzą jednak jedno na drugie, lecz są deponowane równomiernie, obok siebie). Tarło trwa zwykle 1-1,5 godziny. W sumie złożonych zostaje około kilkudziesięciu (zwykle 30-50, rzadko powyżej 100) wysoce kleistych, półprzezroczystych, lekko bursztynowej barwy jaj.
Po tarle ikrzyca jest przez samca przepędzana lub odpływa sama. Zupełnie też nie interesuje się złożoną ikrą, nawet w charakterze ewentualnej przekąski. Zwykle też osobniki rodzicielskie nie wchodzą sobie w paradę, ale bywa, choć rzadko, że najlepszym wyjściem, zwłaszcza w przypadku mniejszego akwarium, jest wyłowienie samicy lub przeniesienie ikry do inkubatora - lęgnika. Generalnie jednak opiekę nad ikrą sprawuje samiec, który przewietrza wodę wokół niej wachlując intensywnie płetwami piersiowymi i brzusznymi, wyjada ziarna niezapłodnione, z martwymi zarodkami i pleśniejące, chroni przed intruzami, a potem pomaga larwom uwolnić się z osłonek jajowych. Osobiście nigdy nie zauważyliśmy, aby kiedykolwiek samiec zjadł jaja lub któryś z dorosłych osobników przejawiał zachowania kanibalistyczne wobec larw lub samodzielnie pływającego już narybku.
W temperaturze wody 26-27°C wylęg larw następuje zwykle po 7-8 dniach (proces ten może trwać jeszcze 2-3 dni zanim ostatnia larwa opuści osłonki jajowe). Kolejne 2-3 doby zajmuje im resorbowanie zawartości (składniki odżywcze) woreczków żółtkowych. Po tym czasie narybek zaczyna „żerować”. Ujęliśmy to w cudzysłów bowiem początkowo przebiega ono bardzo ospale, wręcz niechętnie – młode cechuje istna bierność konsumpcyjna. Dodatkowy problem stanowi duża ich wybredność co do przyjmowanego pokarmu oraz wysoka wrażliwość na zmienne parametry fizyko-chemiczne wody (np. znaczne wahania jej temperatury lub odczynu). Jest to krytyczny okres w odchowie przychówku. Samiec zupełnie nie interesuje się losem swego potomstwa, jednak jak wspomnieliśmy, nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia. Nawet przez kilka dni po wylęgu rodzic może jeszcze przypływać do opuszczonego gniazda, zanim instynkt opieki nad ikrą ulegnie w jego organizmie całkowitemu wygaśnięciu.
W literaturze opisywany jest także chów haremowy sturisom kiedy to samiec odbywa tarło z więcej niż jedną partnerką (jednocześnie lub w odstępach co 1-3 dni). Obserwowano także przypadki aktywnej pomocy w opiece nad ikrą zarówno samicy, jak i młodocianych podrostków z poprzednich tareł. W przypadku tych ostatnich miało to miejsce w sytuacji, gdy z akwarium wyłowiono wszystkie ryby osobniki.

Młode „sturisomki” chętnie ustawiają się w nurcie przepływającej wody. I teraz, są dwie (amatorskie, rzecz jasna) metody ich odchowu, które obydwaj autorzy stosują niezależnie. Pierwszy autor praktykuje wychów bardziej zbliżony do naturalnego, tj. w gęsto zarośniętym, długo już działającym zbiorniku pozwala on na samodzielne odchowanie się najsilniejszych osobników. Jednakże konieczne jest tu dokarmianie młodych różnorodnymi pokarmami roślinnymi (podawane były m.in. rozdrobnione, markowe płatki i tabletki spirulinowe, pierwotniaki, gotowany groszek, zeskrobane z szyb glony, pochodzące z innego zbiornika, dębowe liście oraz sporadycznie i w niewielkich ilościach karma pochodzenia zwierzęcego, np. mrożony oczlik). Bez dożywiania większość narybku pada z głodu w ciągu tygodnia, góra 10 dni. Należy przy tym eksperymentować i wnikliwie obserwować ryby, aby móc stwierdzić jaki rodzaj karmy jest przez nie najchętniej zjadany. Znakomitym dodatkiem jest tzw. zielona woda, będąca „zakwitem”, czyli silnym namnożeniem się w niej mikroskopijnych organizmów roślinnych (jednokomórkowe zielenice, okrzemki), przedstawicieli królestwa protistów (eugleniny, pierwotniaki) oraz bakterii (sinice). Otrzymujemy ją stawiając napełniony świeżą wodą 3-5-litrowy słój w miejscu silnie nasłonecznionym (zimą trzeba dodatkowo zastosować intensywne doświetlanie światłem sztucznym). Już po około tygodniu woda przybiera coraz bardziej intensywny ciemnozielony kolor, a ścianki pokrywają się cieniutkimi, watowatymi, zielonymi niteczkami. Niektórzy hodowcy dodatkowo wzbogacają całość dodając (bardzo ostrożnie i w niewielkich ilościach) organiczne pożywki dla pierwotniaków. Po zmieszaniu jest to dobre, dodatkowe źródło pokarmu roślinnego dla narybku (choć tylko niektóre składniki będą tu zjadane). Tym sposobem, w dużym zbiorniku z niską obsadą ryb można dzięki tej metodzie odchować kilka osobników z tarła (często zaledwie dwa lub trzy). Bywa jednak, że mimo usilnych prób uzyskanie jakiegokolwiek przychówku nie jest możliwe. Wówczas jedynym właściwym postępowaniem akwarysty jest szukanie innej drogi do osiągnięcia hodowlanego celu.

Metoda odchowu narybku stosowana przez drugiego autora
Drugi autor postępuje inaczej, odchowując znacznie więcej młodych z pojedynczego tarła. Jednocześnie zaznacza, że pomyślne ich odchowanie jest swoistym wyzwaniem dla hodowcy. Utrzymanie bowiem przeżywalności potomstwa na poziomie 100% jest bowiem bardzo trudne, często niewykonalne w warunkach amatorskich i zawsze wymaga od akwarysty maksymalnego poświęcenia oraz skrupulatnej systematyczności. Oto relacja drugiego autora: Pierwszą parę tarlaków otrzymałem od forumowego kolegi. Już następnego dnia po wpuszczeniu do nowego zbiornika ryby przystąpiły do tarła. Za pierwszym razem udało mi się odchować kilkanaście osobników. Z czasem ryby przystępowały do kolejnych tareł, ale przeżywalność uzyskanego narybku wciąż oscylowała wokół 20%. Co ciekawe, kilka razy miała miejsce sytuacja, gdy pilnujący ikry samiec odbywał nocą tarło z kolejną partnerką i tym samym liczba jaj objętych jego opieką ulegała zwiększeniu. Przez pewien czas posiadałem ryby w układzie 1+3. Postanowiłem zakupić samca z innej hodowli, celem wprowadzenia osobnika niespokrewnionego, ze świeżą pulą genów. Po połączeniu go z moją grupką ryby przez następne trzy miesiące zupełnie przestały się rozmnażać. Nowo nabyty samiec przez cały czas trzymał się na uboczu i nie wykazywał żadnego zainteresowania przedstawicielami swojego gatunku, a zwłaszcza samicami. Biorąc raz udział w Nałęczowskich Dniach Akwarystyki nabyłem od kolegi sturisomy w układzie 1+2. Ich aklimatyzacja przebiegła bardzo dobrze i po upływie tygodnia ryby przystąpiły do pierwszego u mnie tarła. Tym razem jednak, po raz pierwszy inicjatywę przejął ów wcześniej zakupiony, stroniący od współplemieńców samiec. Wprowadzenie trzeciego męskiego osobnika stało się bezpośrednim czynnikiem spustowym do podjęcia tarła przez wspomnianą rybę. Po upływie zaledwie nocy mogłem rano obserwować go wachlującego i strzegącego złoża ikry. Ciężko mi stwierdzić, czy tarło odbyło się z udziałem samicy (samic) nowo wprowadzonej, czy też pływającej już wcześniej w akwarium ogólnym.
Moje zmagania z rozmnażaniem strurisom postępowały nadal według utartego schematu aż pewnego razu swój sposób na rozmnażanie tych pięknych ryb podpowiedział mi kolega ze znanego portalu społecznościowego. Postąpiłem według jego wskazówek, mając na uwadze, że odchowanie młodych w akwarium ogólnym bez użycia lęgnika byłoby w moim przypadku niemożliwe. Ze sturisomami pływało bowiem stadko barwieńców (fantomów) czerwonych i kirysków pstrych (Corydoras paleatus). Trzeba przede wszystkim pamiętać, że osiągnięcie sukcesu hodowlanego, a tym samym dochowanie się większej liczby zdrowego przychówku jest możliwe tylko w akwarium wolnym od chorób i pasożytów. A zatem nigdy nie pozyskujmy ryb z niepewnych źródeł, a nade wszystko stosujmy 2-3 tygodniowy okres kwarantanny dla wszystkich nowo zakupionych do zbiornika zwierząt (w oddzielnym zbiorniku, tzw. higienicznym). Po mniej więcej tygodniu po tarle zeskrobuję ikrę przy pomocy plastikowej karty i przenoszę ją w siatce do łapania ryb do oddzielnego lęgnika - inkubatora, np. pojemnika typu faunabox lub wykonanego własnoręcznie z cienkiej pleksi. Nie musi być on wysoki i najważniejsze jest, aby miał liczne otwory w ściankach, które zapewnią cyrkulację wody. Pojemnik powinien być zanurzony w akwarium ogólnym do głębokości około 1 cm od górnej jego krawędzi. Dodatkowo silnie napowietrzamy w nim wodę, a jej parametry fizyko-chemiczne powinny być następujące: odczyn nieznacznie lekko kwaśny (pH 6,8), twardość ogólna (10°n), twardość węglanowa (4°n) oraz temperatura 26°C. Istnieje duże ryzyko, że przeniesienie ikry wcześniej niż we wspomnianym przeze mnie czasie spowoduje jej masowe pleśnienie. Z kolei zbyt późne umieszczenie jaj w lęgniku może doprowadzić do wylęgu larw już w chwili próby oddzielenia ich od substratu. Jak już wspomniano, w początkowym okresie życia młode Sturisomatichthys aureum nie wykazują zbytniego zainteresowania pokarmem. Dlatego hodowca musi niejako zmusić ryby do podjęcia żerowania poprzez m.in. ograniczenie im przestrzeni życiowej. W tym celu zanurzenie lęgnika w akwarium ogólnym należy podnieść tak, aby głębokość w nim wody nie przekraczała poziomu 5 cm. Młode karmię głównie rozdrobnionymi płatkami z wysoką zawartością spiruliny i raz na jakiś czas parzoną pokrzywą. Pokarm podaję obficie tylko raz dziennie - tuż przed zgaszeniem światła. Każdego dnia niezjedzone jego resztki starannie zbieram wężykiem przed podaniem kolejnej porcji. Czasami skarmiam także nicieniem bananowym (Panagrellus nepenthicola). Ryby muszą mieć zapewniony wygodny, niczym nieskrępowany dostęp do karmy, która powinna je zewsząd otaczać – narybek musi w niej „stać”. Dlatego też pojedyncza jej porcja powinna być na tyle obfita, aby przykrywać większość powierzchni dna lęgnika. Taki schemat postępowania utrzymuję do chwili, gdy młode osiągną długość 3-4 cm. Teraz najgorsze mam już za sobą, gdyż tej wielkości rybki bez problemu radzą już sobie poza lęgnikiem – przenoszę je do akwarium o pojemności około 50 l, gdzie przyjmują pokarm podawany osobnikom dorosłym. Rybki bytują w nim do momentu osiągnięcia długości 7-8 cm, a następnie zostają przeniesione do akwarium macierzystego. Parametry fizyko-chemiczne wody są w nim następujące: odczyn nieznacznie lekko zasadowy (pH 7,2), twardość ogólna (10°n), twardość węglanowa (4°n), a temperatura nie przekracza 26°C. Przeżywalność młodych przy tej metodzie oceniam na 70-80%, co z amatorskiego punktu widzenia jest wynikiem, myślę, bardzo dobrym. Zachęcamy wszystkich hobbystów do chowu i rozmnażania tej pięknej i ciekawej ryby, jaką niewątpliwie jest Sturisoma Złocista.
A bleak garden to cry When my inamorato died...
ODPOWIEDZ