Wszystkie tajemnice rozdętki
: czwartek 02 paź 2025, 13:04
Uuuu, jak @zzyx wzięła się za pisanie o rozdętkach, to znaczy, że już nie ma o czym pisać.
Przecież rozdętka, obok zatoczków (jeżeli Wawarianie zechcą, to napiszę też o zatoczkach), (jak nie zechcą to też napiszę) jest wśród akwarystów wyłącznie „plagą” i na jej widok są gotowi spuścić bombkę atomową tudzież inny ładunek nuklearny na własne akwarium i okoliczne powiaty, byle się jej pozbyć.
Ileż więc tajemnic może skrywać w sobie rozdętka?
Tajemnica pierwsza. Jak nazywa się rozdętka? No przecież napisałam, że rozdętka! Oficjalna nazwa gatunkowa – rozdętka zaostrzona, po łacinie Physella acuta. Swoją drogą ta polska nazwa jest dla mnie przecudowna, gdybym znów wybierała nick na forum, to byłabym rozdętka. Mówcie mi rozdętka!
O ile polska nazwa rodzajowa nie kryje w sobie żadnych tajemnic, to nazwa łacińska już tak. Słowo physa wywodzi się z łacińskiego określenia pęcherz, physella to zdrobnienie – pęcherzyk, a acuta to ostra.
Jak zajrzymy do naukowego piśmiennictwa malakologicznego, to odkryjemy, że naukowcy z Ameryki rozdętkę nazywają Physa acuta a naukowcy z Europy – Physella acuta. Dlaczego Europejczycy mówią o rozdętce tak czule zdrobniając a Amerykanie nie?
Gatunek Physella acuta został po raz pierwszy opisany we Francji w 1805 roku przez Jacques'a Philippe'a Raymonda Draparnauda, żyjącego w latach 1772-1804 francuskiego naturalistę, malakologa i botanika, pierwotnie jako Physa acuta. Niezależnie i niemal równolegle, w roku 1817, po drugiej stronie Atlantyku, w Pensylwanii, ten sam gatunek opisał amerykański entomolog, herpetolog i koncholog Thomas Say (1787-1834) nadając mu nazwę Physa heterotropha. Potem na podstawie wyników badań filogenetycznych przeniesiono rozdętkę do rodzaju Physella jako Physella acuta i jest to oficjalna nazwa akceptowana przez Światowy Rejestr Gatunków Morskich (WoRMS).
Europejczycy się tak ucieszyli, że skoro pierwsi opisali ślimaka, to mają glejt na jego rodzime pochodzenie, że przez lata za ojczyznę rozdętki uważano obszar Morza Śródziemnego. Z kolei Amerykanie tak polubili zróżnicowanie morfologiczne muszelek rozdętek, że idąc za ciosem, w ciągu kilkudziesięciu lat, opisali ponad 40 nowych północnoamerykańskich gatunków ślimaków zaliczając je do rodzaju Physa. Do początku XXI wieku uważano je za odrębne gatunki, dopóki badania molekularne i reprodukcyjne nie wykazały, że są synonimami Physella acuta, ale już wszyscy malakolodzy zdążyli okopać się na swoich stanowiskach po obu stronach Atlantyku i rozdętka zaostrzona w Europie znana jest pod nazwą Physella acuta a w Ameryce Physa acuta. Bo tak.
Aha, zdarza się nazwa Haitia acuta. To też rozdętka.
Tajemnica druga. Skąd pochodzi rozdętka? Uwaga, teraz będzie o gatunkach obcych i inwazyjnych, co jak już Wawarianie wiedzą, jest ulubionym tematem zzyx, po którym musi brać kropelki na nadciśnienie, bo takiej piany na pysku dostaje.
Jak już wspomniałam, rozdętka została po raz pierwszy opisana w Europie i uważano że tu, w obszarze Morza Śródziemnego, jest jej ojczyzna i stąd rozprzestrzeniła się na wszystkie, ale to wszystkie kontynenty, z wyjątkiem Antarktydy. Tak, rozdętka uważana jest za jeden z najbardziej inwazyjnych gatunków ślimaków słodkowodnych na Ziemi! Jest najbardziej znana z wypierania rodzimych ślimaków i przenoszenia obcych pasożytów. Jej sukces ekologiczny, elastyczność i zdolności konkurencyjne były wielokrotnie wykazane w kontrastowo różnych siedliskach. Chociaż gatunek ten ma zdolność do inwazji na naturalne ekosystemy, w tym starożytne jeziora, to na szczęście pozostaje ograniczony do ekologicznie zaburzonych siedlisk litoralnych. Co więcej, nie pochodzi on z Europy, ale z Ameryki Północnej! Większość danych (morfologia, biogeografia, analizy molekularne) wskazuje, że gatunek pochodzi z Ameryki Północnej i został zawleczony do Europy na przełomie XVIII/XIX w. wraz z handlem roślinami wodnymi i akwarystyką. I dopiero z Europy, za sprawą ludzi, w ciągu niespełna 200 lat rozprzestrzenił się na cały świat: do Afryki (1900–1910) – notowany w Algierii, Egipcie i Maroku; szybko rozprzestrzenił się w północnej Afryce, później także w Afryce subsaharyjskiej; do Ameryki Południowej (ok. 1930–1940) – pierwsze stwierdzenia w Argentynie i Urugwaju; następnie Brazylia, Chile, Peru; do Oceanii (1940–1950) – introdukcja w Australii i Nowej Zelandii, głównie z materiałem roślinnym i akwarystycznym; Azji (lata 1950–1970) – odnotowany w Indiach, Japonii, na Bliskim Wschodzie; szybko skolonizował zbiorniki antropogeniczne.
Ale żeby nie było tak łatwo i prosto, jak się dokładniej przyjrzeć losom rozdętek na świecie to zobaczymy, że jest to gatunek niezwykle plastyczny, zmienny morfologicznie i prawdopodobnie w jej przypadku mamy do czynienia z wielokrotnymi przekłamaniami, tzw. inwazjami kryptycznymi. Inwazje kryptyczne stanowią potencjalnie szeroko rozpowszechnione, ale niedoceniane i słabo zbadane zjawisko wśród inwazyjnych gatunków obcych. Wyróżnia się dwie formy, tj. inwazje kryptyczne wewnątrzgatunkowe i międzygatunkowe. Inwazja międzygatunkowa odnosi się do inwazji gatunków obcych, która pozostaje niezauważona z powodu błędnej identyfikacji jako gatunek rodzimy lub inny gatunek obcy, często blisko spokrewniony, natomiast inwazja kryptyczna wewnątrzgatunkowa odnosi się do inwazji innej linii rozwojowej gatunku na obszar, na którym istnieje już odrębna lokalna linia rozwojowego tego samego gatunku. Przypadki te stanowią kontinuum i są trudne do rozpoznania, a często są pomijane z powodu błędnej identyfikacji jako gatunek rodzimy lub inny inwazyjny gatunek obcy. Zjawiska te zaobserwowano na przykład w Afryce, gdzie stwierdzono wielokrotną, co najmniej sześciokrotną inwazję P. acuta na ten kontynent, przeoczoną ze względu na mylenie rozdętki ze ślimakami z rodzaju Stenophysa, które z kolei są tożsame z gatunkami Stenophysa i Afrophysa z Ameryki Południowej i ich inwazję łączy się z czasami handlu niewolnikami, a endemiczny gatunek Physella borbonica z Wysp Maskarenów okazał się być naszą zwykłą rozdętką P. acuta, która przybyła tu z Ameryki Północnej i teraz jak „endemit” wyginie to winna będzie rozdętka. Czy ktoś coś z tego rozumie?
Za to w Polsce nie musimy się obawiać rozdętek. Jest ona uznana co prawda za gatunek obcy, przybyły z południowej Europy w wieku XIX i pierwszych dekadach wieku XX, ale nie jest gatunkiem inwazyjnym
W roku 1912 rozdętki stwierdzono w martwej odnodze Odry koło Opola a obecnie występują wyspowo, lokalnie w jez. Mikołajskim, kanale zrzutowym elektrowni Kozienice, stawach w pobliżu elektrociepłowni Siekierki, stawach fabrycznych w Łodzi, stawie w Parku Ludowym w Łodzi i w Nysie koło Zgorze. Tak więc możecie, Szanowni Wawarianie, bez lęku i obaw, legalnie i bez sankcji w kwocie wielu tysięcy PLN podziwiać swoje rozdętki w swoich akwariach.
Tajemnica trzecia. Muszelka. Muszelkę ma rozdętka bylejaką. W kolorze brudnobeżowym, jednolitym, bez wzorków, cienkościenną, z bardzo cienką warstwą konchiolinową, cienką warstwą rogową, która nadaje jako taką elastyczność, bo twardości, odporności na nacisk i pękanie ma niewiele. Ma szerokie ujście a nie ma nawet wieczka, wystawiając wrażliwą i mięciutką stopę mieszkańca na ataki drapieżników. Jak się ma taką muszelkę, to jak by się nie miało żadnej muszelki. A jednak muszelka ta ma jedną cechę odróżniającą ją od muszelek większości ślimaków, które mają muszle prawoskrętne. Jak spojrzymy na szczyt muszli np. ampularii, to zwija się ona zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, czyli szerokość zwojów narasta w prawo. A rozdętka ma odwrotnie. Jej muszla jest lewoskrętna.
Kierunek zwijania muszli ma dla ślimaków znaczenie nie tylko kosmetyczne, ale to sprawa czasami życia lub śmierci, albo udanego seksu lub jego braku. Kluczem do sukcesu jest by wszystkie osobniki danego gatunku czy populacji miały muszle zwijające się w tym samym kierunku, wtedy podczas kopulacji wszystko pasuje, samiec jest na samicy, penis ma po prawej, ujście żeńskich narządów płciowych też i sukces reprodukcyjny gwarantowany. Jeżeli jednak zdarzy się w populacji prawoskrętnych lewoskrętny wyjątek (u winniczków częstość występowanie lewoskrętnych osobników szacuje się na 1:40 000) to jakby podawać prawą rękę na powitanie komuś kto podaje lewą – konsternacja i zakłopotanie. Czasami jednak osobniki lewoskrętne wśród prawoskrętnych pobratymców zyskują niespodziewaną przewagę w starciu z drapieżnikami, których zawodzą sprawdzone kierunki ataku, nietypowa muszla ześlizguje się z uchwytu zębów i szczypców a tam, gdzie zwykle było mięciutkie mięsko jest twarda boczna ściana muszli. A jednak lewoskrętni nie zyskują trwałej przewagi nadal jest ich 1:40 000, widać w przyrodzie ważniejszy seks niż życie.
Kierunek zwijania muszli ustala się w najwcześniejszym okresie rozwoju zarodkowego ślimaka, podczas pierwszych podziałów bruzdkowania, między stadium 4 a 8 blastomerów. U ślimaków występuje bruzdkowanie spiralne, co oznacza, że komórki (blastomery) dzielą się pod kątem, tworząc w zarodku spiralne ułożenie, a nie proste kolumny komórek jak w bruzdkowaniu równomiernym. Kierunek ten jest kontrolowany przez pojedynczą parę genów, allel zwijania prawostronnego jest allelem dominującym, należałoby więc oczekiwać prostego dziedziczenia mendlowskiego, gdzie zarówno homozygoty allelu dominującego jak i heterozygoty będą prawoskrętne a tylko homozygoty allelu recesywnego – lewoskrętne. Tylko, że u ślimaków nic takiego się nie dzieje. U ślimaków bowiem o wszystkim decyduje mamusia.
Czynniki genetyczne odpowiedzialne za zwijanie się ślimaka są przenoszone do zarodka przez cytoplazmę oocytu. To genotyp jajnika, w którym rozwija się oocyt, determinuje kierunek bruzdkowania. Prawoskrętne mamusie przekazują do oocytu czynnik regulatorowy, zwany forminą, który „naprawia” nawet genetycznie lewoskrętne zarodki, by zwijały się w prawo. Lewoskrętna mamusia nie produkuje tego czynnika, bowiem obie kopie genu ma nieczynne, więc u potomstwa fenotyp odpowiada genotypowi.
Badania nad regulatorami rozwoju cytoszkieletu mięczaków pozwoliły zidentyfikować jeszcze inne geny, których ekspresja wpływa na rozwój chiralności zarodków. Co ciekawe, niektóre z nich biorą także udział w regulacji rozwoju zarodków kręgowców, także ludzkich, np. warunkując kierunek zapętlania się jelita.
A jak jest u rozdętek? Wygląda na to, że jako gatunek utraciły funkcjonalną kopię genu prawoskrętności i wszystkie zwijają się w lewo i mają się dobrze.
Tajemnica czwarta. Muszelka w panterkę?. Jak dokładnie się przyjrzycie muszelce rozdętki, to wydaje się, że jest w cętki. Złote okrągłe plamki poprzedzielane ciemnobrązowymi pasmami. Nic bardziej mylnego. Jak już napisałam, muszelka jest bylejaka, cienka i przejrzysta i to co widzimy to nie wzór muszli, ale prześwitujący przez nią wzór płaszcza, ciała ślimaka, wyściełającego wnętrze muszli.
Tajemnica piąta. Machanie muszelką. Biedne rozdętki są zupełnie bezbronne, mięciutkie, pozbawiona wieczka muszelka nie daje im gwarancji bezpieczeństwa, nie umieją szybko uciekać… Jak się więc bronić w pełnym niebezpieczeństw świecie? Rozdętka ma tajną broń! Czy udało się Wam wkurzyć rozdętkę? Ale tak porządnie? Wtedy wkurzona rozdętka zaczyna energicznie wymachiwać muszelką na boki, odchylając ją do 120 st. w nadziei, że drapieżca odpuści. Nikt inny tak nie potrafi, tylko ślimaki z rodziny Physidae tak potrafią, a to dlatego, że mają do tego odpowiednią muskulaturę. Ten unikalny układ mięśniowy składa się z mięśnia, którego polskiej nazwy nie znam, po angielsku zwanego physid muscle (więc może mięsień rozdętkowy?) i mięśnia wachlarzowatego. „Mięsień rozdętkowy” zaczyna się w okolicy jamy płucnej i jest rozgałęziony na pięć odnóg, mięsień wachlarzowaty jest połączony z „mięśniem rozdetkowym” i szerokim przyczepem z górną częścią płaszcza. Machanie muszelką jest jedynym mechanizmem obronnym rozdętek, jest to czynność energochłonna, mało efektywna, ale rozdętki robią co mogą. Okazuje się, że reagują mocno selektywnie, nie machają muszelką na widok każdego, potrafią z grubsza nawet rozpoznać czy wróg, np. pijawka jest wyspecjalizowanym mięczakożerem, czy oportunistycznym gatunkiem i odpowiednio reagować. Jak to potrafią, jak nawet oczka mają najprostsze kubkowe i orlim wzrokiem nie dysponują? To wiąże się z następną tajemnicą…
Tajemnica szósta. Co tam wystaje spod muszelki? Akurat u naszej rozdętki trudno to zaobserwować, ale cechą charakterystyczną wszystkich ślimaków z rodziny Physidae jest obecność palczastych wyrostków płaszcza, czasami wolnych, czasami zawijających się na muszlę i przylegających do niej, a czasami, jak u Physa marmorata zlewających się w błoniastą strukturę zakrywającą z obu stron muszlę niemal do połowy. U naszej rozdętki wyrostki są obecne i pod lupą i przy dużej dozie szczęścia i cierpliwości można u chodzącego po szybie ślimaka, po jego prawej stronie i z tyłu zobaczyć cienkie, krótkie, słabo pigmentowane wyrostki, jakby dodatkowe czułki. I taką też pełnią rolę, narządów czuciowych, dotykowych, a może i smakowych, umożliwiających ostrzeżenie ślimaka przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Dotknij mnie z tyłu, a pomacham ci muszelką!!
Tajemnica siódma. Sex. Rozdętki są hermafrodytami, każdy osobnik ma czynne zarówno męskie jak i żeńskie narządy płciowe i możliwe jest samozapłodnienie. Jak kupicie jedną rozdętkę to też będziecie mieli mnóstwo małych rozdęteczek. Ale rozdętki tego nie lubią. Wolą uprawiać seks z innym osobnikiem, bowiem zapłodnienie krzyżowe daje szansę na zachowanie różnorodności genetycznej populacji. W miarę zwiększania homozygotyczności populacji szybko dochodzi do ujawnienia alleli recesywnych, które na ogół warunkują cechy niekorzystne przystosowawczo. Prace teoretyczne przewidują, że skala depresji inbredowej jest szczególnie wysoka w przypadku cech ściśle związanych z dostosowaniem. W naturalnych populacjach rozdętek samozapłodnienie praktycznie nie występuje. Rozdętki dobrze wiedzą co robią, bowiem gatunek ten doświadcza wyjątkowo silnej depresji inbredowej, sięgającej 80-90% co oznacza 80-90% spadek sprawności biologicznej, takiej jak przeżywalność i płodność, w populacji już po kilkunastu-kilkudziesięciu pokoleniach. Tym możemy tłumaczyć samoistne wymieranie w akwariach „plagi” rozdętek pochodzących od jednego przypadkowo zawleczonego osobnika.
Wniosek z tego jeden – nie uprawiajcie seksu sami ze sobą!
Przecież rozdętka, obok zatoczków (jeżeli Wawarianie zechcą, to napiszę też o zatoczkach), (jak nie zechcą to też napiszę) jest wśród akwarystów wyłącznie „plagą” i na jej widok są gotowi spuścić bombkę atomową tudzież inny ładunek nuklearny na własne akwarium i okoliczne powiaty, byle się jej pozbyć.
Ileż więc tajemnic może skrywać w sobie rozdętka?
Tajemnica pierwsza. Jak nazywa się rozdętka? No przecież napisałam, że rozdętka! Oficjalna nazwa gatunkowa – rozdętka zaostrzona, po łacinie Physella acuta. Swoją drogą ta polska nazwa jest dla mnie przecudowna, gdybym znów wybierała nick na forum, to byłabym rozdętka. Mówcie mi rozdętka!
O ile polska nazwa rodzajowa nie kryje w sobie żadnych tajemnic, to nazwa łacińska już tak. Słowo physa wywodzi się z łacińskiego określenia pęcherz, physella to zdrobnienie – pęcherzyk, a acuta to ostra.
Jak zajrzymy do naukowego piśmiennictwa malakologicznego, to odkryjemy, że naukowcy z Ameryki rozdętkę nazywają Physa acuta a naukowcy z Europy – Physella acuta. Dlaczego Europejczycy mówią o rozdętce tak czule zdrobniając a Amerykanie nie?
Gatunek Physella acuta został po raz pierwszy opisany we Francji w 1805 roku przez Jacques'a Philippe'a Raymonda Draparnauda, żyjącego w latach 1772-1804 francuskiego naturalistę, malakologa i botanika, pierwotnie jako Physa acuta. Niezależnie i niemal równolegle, w roku 1817, po drugiej stronie Atlantyku, w Pensylwanii, ten sam gatunek opisał amerykański entomolog, herpetolog i koncholog Thomas Say (1787-1834) nadając mu nazwę Physa heterotropha. Potem na podstawie wyników badań filogenetycznych przeniesiono rozdętkę do rodzaju Physella jako Physella acuta i jest to oficjalna nazwa akceptowana przez Światowy Rejestr Gatunków Morskich (WoRMS).
Europejczycy się tak ucieszyli, że skoro pierwsi opisali ślimaka, to mają glejt na jego rodzime pochodzenie, że przez lata za ojczyznę rozdętki uważano obszar Morza Śródziemnego. Z kolei Amerykanie tak polubili zróżnicowanie morfologiczne muszelek rozdętek, że idąc za ciosem, w ciągu kilkudziesięciu lat, opisali ponad 40 nowych północnoamerykańskich gatunków ślimaków zaliczając je do rodzaju Physa. Do początku XXI wieku uważano je za odrębne gatunki, dopóki badania molekularne i reprodukcyjne nie wykazały, że są synonimami Physella acuta, ale już wszyscy malakolodzy zdążyli okopać się na swoich stanowiskach po obu stronach Atlantyku i rozdętka zaostrzona w Europie znana jest pod nazwą Physella acuta a w Ameryce Physa acuta. Bo tak.
Aha, zdarza się nazwa Haitia acuta. To też rozdętka.
Tajemnica druga. Skąd pochodzi rozdętka? Uwaga, teraz będzie o gatunkach obcych i inwazyjnych, co jak już Wawarianie wiedzą, jest ulubionym tematem zzyx, po którym musi brać kropelki na nadciśnienie, bo takiej piany na pysku dostaje.
Jak już wspomniałam, rozdętka została po raz pierwszy opisana w Europie i uważano że tu, w obszarze Morza Śródziemnego, jest jej ojczyzna i stąd rozprzestrzeniła się na wszystkie, ale to wszystkie kontynenty, z wyjątkiem Antarktydy. Tak, rozdętka uważana jest za jeden z najbardziej inwazyjnych gatunków ślimaków słodkowodnych na Ziemi! Jest najbardziej znana z wypierania rodzimych ślimaków i przenoszenia obcych pasożytów. Jej sukces ekologiczny, elastyczność i zdolności konkurencyjne były wielokrotnie wykazane w kontrastowo różnych siedliskach. Chociaż gatunek ten ma zdolność do inwazji na naturalne ekosystemy, w tym starożytne jeziora, to na szczęście pozostaje ograniczony do ekologicznie zaburzonych siedlisk litoralnych. Co więcej, nie pochodzi on z Europy, ale z Ameryki Północnej! Większość danych (morfologia, biogeografia, analizy molekularne) wskazuje, że gatunek pochodzi z Ameryki Północnej i został zawleczony do Europy na przełomie XVIII/XIX w. wraz z handlem roślinami wodnymi i akwarystyką. I dopiero z Europy, za sprawą ludzi, w ciągu niespełna 200 lat rozprzestrzenił się na cały świat: do Afryki (1900–1910) – notowany w Algierii, Egipcie i Maroku; szybko rozprzestrzenił się w północnej Afryce, później także w Afryce subsaharyjskiej; do Ameryki Południowej (ok. 1930–1940) – pierwsze stwierdzenia w Argentynie i Urugwaju; następnie Brazylia, Chile, Peru; do Oceanii (1940–1950) – introdukcja w Australii i Nowej Zelandii, głównie z materiałem roślinnym i akwarystycznym; Azji (lata 1950–1970) – odnotowany w Indiach, Japonii, na Bliskim Wschodzie; szybko skolonizował zbiorniki antropogeniczne.
Ale żeby nie było tak łatwo i prosto, jak się dokładniej przyjrzeć losom rozdętek na świecie to zobaczymy, że jest to gatunek niezwykle plastyczny, zmienny morfologicznie i prawdopodobnie w jej przypadku mamy do czynienia z wielokrotnymi przekłamaniami, tzw. inwazjami kryptycznymi. Inwazje kryptyczne stanowią potencjalnie szeroko rozpowszechnione, ale niedoceniane i słabo zbadane zjawisko wśród inwazyjnych gatunków obcych. Wyróżnia się dwie formy, tj. inwazje kryptyczne wewnątrzgatunkowe i międzygatunkowe. Inwazja międzygatunkowa odnosi się do inwazji gatunków obcych, która pozostaje niezauważona z powodu błędnej identyfikacji jako gatunek rodzimy lub inny gatunek obcy, często blisko spokrewniony, natomiast inwazja kryptyczna wewnątrzgatunkowa odnosi się do inwazji innej linii rozwojowej gatunku na obszar, na którym istnieje już odrębna lokalna linia rozwojowego tego samego gatunku. Przypadki te stanowią kontinuum i są trudne do rozpoznania, a często są pomijane z powodu błędnej identyfikacji jako gatunek rodzimy lub inny inwazyjny gatunek obcy. Zjawiska te zaobserwowano na przykład w Afryce, gdzie stwierdzono wielokrotną, co najmniej sześciokrotną inwazję P. acuta na ten kontynent, przeoczoną ze względu na mylenie rozdętki ze ślimakami z rodzaju Stenophysa, które z kolei są tożsame z gatunkami Stenophysa i Afrophysa z Ameryki Południowej i ich inwazję łączy się z czasami handlu niewolnikami, a endemiczny gatunek Physella borbonica z Wysp Maskarenów okazał się być naszą zwykłą rozdętką P. acuta, która przybyła tu z Ameryki Północnej i teraz jak „endemit” wyginie to winna będzie rozdętka. Czy ktoś coś z tego rozumie?
Za to w Polsce nie musimy się obawiać rozdętek. Jest ona uznana co prawda za gatunek obcy, przybyły z południowej Europy w wieku XIX i pierwszych dekadach wieku XX, ale nie jest gatunkiem inwazyjnym

Tajemnica trzecia. Muszelka. Muszelkę ma rozdętka bylejaką. W kolorze brudnobeżowym, jednolitym, bez wzorków, cienkościenną, z bardzo cienką warstwą konchiolinową, cienką warstwą rogową, która nadaje jako taką elastyczność, bo twardości, odporności na nacisk i pękanie ma niewiele. Ma szerokie ujście a nie ma nawet wieczka, wystawiając wrażliwą i mięciutką stopę mieszkańca na ataki drapieżników. Jak się ma taką muszelkę, to jak by się nie miało żadnej muszelki. A jednak muszelka ta ma jedną cechę odróżniającą ją od muszelek większości ślimaków, które mają muszle prawoskrętne. Jak spojrzymy na szczyt muszli np. ampularii, to zwija się ona zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, czyli szerokość zwojów narasta w prawo. A rozdętka ma odwrotnie. Jej muszla jest lewoskrętna.
Kierunek zwijania muszli ma dla ślimaków znaczenie nie tylko kosmetyczne, ale to sprawa czasami życia lub śmierci, albo udanego seksu lub jego braku. Kluczem do sukcesu jest by wszystkie osobniki danego gatunku czy populacji miały muszle zwijające się w tym samym kierunku, wtedy podczas kopulacji wszystko pasuje, samiec jest na samicy, penis ma po prawej, ujście żeńskich narządów płciowych też i sukces reprodukcyjny gwarantowany. Jeżeli jednak zdarzy się w populacji prawoskrętnych lewoskrętny wyjątek (u winniczków częstość występowanie lewoskrętnych osobników szacuje się na 1:40 000) to jakby podawać prawą rękę na powitanie komuś kto podaje lewą – konsternacja i zakłopotanie. Czasami jednak osobniki lewoskrętne wśród prawoskrętnych pobratymców zyskują niespodziewaną przewagę w starciu z drapieżnikami, których zawodzą sprawdzone kierunki ataku, nietypowa muszla ześlizguje się z uchwytu zębów i szczypców a tam, gdzie zwykle było mięciutkie mięsko jest twarda boczna ściana muszli. A jednak lewoskrętni nie zyskują trwałej przewagi nadal jest ich 1:40 000, widać w przyrodzie ważniejszy seks niż życie.

Kierunek zwijania muszli ustala się w najwcześniejszym okresie rozwoju zarodkowego ślimaka, podczas pierwszych podziałów bruzdkowania, między stadium 4 a 8 blastomerów. U ślimaków występuje bruzdkowanie spiralne, co oznacza, że komórki (blastomery) dzielą się pod kątem, tworząc w zarodku spiralne ułożenie, a nie proste kolumny komórek jak w bruzdkowaniu równomiernym. Kierunek ten jest kontrolowany przez pojedynczą parę genów, allel zwijania prawostronnego jest allelem dominującym, należałoby więc oczekiwać prostego dziedziczenia mendlowskiego, gdzie zarówno homozygoty allelu dominującego jak i heterozygoty będą prawoskrętne a tylko homozygoty allelu recesywnego – lewoskrętne. Tylko, że u ślimaków nic takiego się nie dzieje. U ślimaków bowiem o wszystkim decyduje mamusia.
Czynniki genetyczne odpowiedzialne za zwijanie się ślimaka są przenoszone do zarodka przez cytoplazmę oocytu. To genotyp jajnika, w którym rozwija się oocyt, determinuje kierunek bruzdkowania. Prawoskrętne mamusie przekazują do oocytu czynnik regulatorowy, zwany forminą, który „naprawia” nawet genetycznie lewoskrętne zarodki, by zwijały się w prawo. Lewoskrętna mamusia nie produkuje tego czynnika, bowiem obie kopie genu ma nieczynne, więc u potomstwa fenotyp odpowiada genotypowi.
Badania nad regulatorami rozwoju cytoszkieletu mięczaków pozwoliły zidentyfikować jeszcze inne geny, których ekspresja wpływa na rozwój chiralności zarodków. Co ciekawe, niektóre z nich biorą także udział w regulacji rozwoju zarodków kręgowców, także ludzkich, np. warunkując kierunek zapętlania się jelita.
A jak jest u rozdętek? Wygląda na to, że jako gatunek utraciły funkcjonalną kopię genu prawoskrętności i wszystkie zwijają się w lewo i mają się dobrze.
Tajemnica czwarta. Muszelka w panterkę?. Jak dokładnie się przyjrzycie muszelce rozdętki, to wydaje się, że jest w cętki. Złote okrągłe plamki poprzedzielane ciemnobrązowymi pasmami. Nic bardziej mylnego. Jak już napisałam, muszelka jest bylejaka, cienka i przejrzysta i to co widzimy to nie wzór muszli, ale prześwitujący przez nią wzór płaszcza, ciała ślimaka, wyściełającego wnętrze muszli.
Tajemnica piąta. Machanie muszelką. Biedne rozdętki są zupełnie bezbronne, mięciutkie, pozbawiona wieczka muszelka nie daje im gwarancji bezpieczeństwa, nie umieją szybko uciekać… Jak się więc bronić w pełnym niebezpieczeństw świecie? Rozdętka ma tajną broń! Czy udało się Wam wkurzyć rozdętkę? Ale tak porządnie? Wtedy wkurzona rozdętka zaczyna energicznie wymachiwać muszelką na boki, odchylając ją do 120 st. w nadziei, że drapieżca odpuści. Nikt inny tak nie potrafi, tylko ślimaki z rodziny Physidae tak potrafią, a to dlatego, że mają do tego odpowiednią muskulaturę. Ten unikalny układ mięśniowy składa się z mięśnia, którego polskiej nazwy nie znam, po angielsku zwanego physid muscle (więc może mięsień rozdętkowy?) i mięśnia wachlarzowatego. „Mięsień rozdętkowy” zaczyna się w okolicy jamy płucnej i jest rozgałęziony na pięć odnóg, mięsień wachlarzowaty jest połączony z „mięśniem rozdetkowym” i szerokim przyczepem z górną częścią płaszcza. Machanie muszelką jest jedynym mechanizmem obronnym rozdętek, jest to czynność energochłonna, mało efektywna, ale rozdętki robią co mogą. Okazuje się, że reagują mocno selektywnie, nie machają muszelką na widok każdego, potrafią z grubsza nawet rozpoznać czy wróg, np. pijawka jest wyspecjalizowanym mięczakożerem, czy oportunistycznym gatunkiem i odpowiednio reagować. Jak to potrafią, jak nawet oczka mają najprostsze kubkowe i orlim wzrokiem nie dysponują? To wiąże się z następną tajemnicą…
Tajemnica szósta. Co tam wystaje spod muszelki? Akurat u naszej rozdętki trudno to zaobserwować, ale cechą charakterystyczną wszystkich ślimaków z rodziny Physidae jest obecność palczastych wyrostków płaszcza, czasami wolnych, czasami zawijających się na muszlę i przylegających do niej, a czasami, jak u Physa marmorata zlewających się w błoniastą strukturę zakrywającą z obu stron muszlę niemal do połowy. U naszej rozdętki wyrostki są obecne i pod lupą i przy dużej dozie szczęścia i cierpliwości można u chodzącego po szybie ślimaka, po jego prawej stronie i z tyłu zobaczyć cienkie, krótkie, słabo pigmentowane wyrostki, jakby dodatkowe czułki. I taką też pełnią rolę, narządów czuciowych, dotykowych, a może i smakowych, umożliwiających ostrzeżenie ślimaka przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Dotknij mnie z tyłu, a pomacham ci muszelką!!
Tajemnica siódma. Sex. Rozdętki są hermafrodytami, każdy osobnik ma czynne zarówno męskie jak i żeńskie narządy płciowe i możliwe jest samozapłodnienie. Jak kupicie jedną rozdętkę to też będziecie mieli mnóstwo małych rozdęteczek. Ale rozdętki tego nie lubią. Wolą uprawiać seks z innym osobnikiem, bowiem zapłodnienie krzyżowe daje szansę na zachowanie różnorodności genetycznej populacji. W miarę zwiększania homozygotyczności populacji szybko dochodzi do ujawnienia alleli recesywnych, które na ogół warunkują cechy niekorzystne przystosowawczo. Prace teoretyczne przewidują, że skala depresji inbredowej jest szczególnie wysoka w przypadku cech ściśle związanych z dostosowaniem. W naturalnych populacjach rozdętek samozapłodnienie praktycznie nie występuje. Rozdętki dobrze wiedzą co robią, bowiem gatunek ten doświadcza wyjątkowo silnej depresji inbredowej, sięgającej 80-90% co oznacza 80-90% spadek sprawności biologicznej, takiej jak przeżywalność i płodność, w populacji już po kilkunastu-kilkudziesięciu pokoleniach. Tym możemy tłumaczyć samoistne wymieranie w akwariach „plagi” rozdętek pochodzących od jednego przypadkowo zawleczonego osobnika.
Wniosek z tego jeden – nie uprawiajcie seksu sami ze sobą!