To ja jeszcze sobie pozwolę nieco o moich doświadczeniach z dyfuzorami, skoro to pierwszy post o CO2 na nowym forum a trzeba brać się ostro za odbudowanie zasobów wiedzy...
Generalnie urządzenia do rozpuszczania CO2 można podzielić na 3 ogólne kategorie:
- Atomizery wewnętrzne (montowane w zbiorniku)
- Atomizery narurowe (montowane na rurze np. filtra kubełkowego)
- Reaktory
Każde z tych urządzeń ma jedno zadanie - rozpuścić CO2 w wodzie. Realizują to na różne sposoby - poprzez mieszanie CO2 z wodą, poprzez wydłużanie czasu kontaktu gazu z płynem, oraz poprzez rozbijanie pęcherzyków gazu do jak najdrobniejszej formy, co zwiększa powierzchnię styku i ułatwia rozpuszczenie.
Najprostszy i najbardziej rozpoznawalny typ to atomizery wewnętrzne - takie w kształcie "fajki". Montuje się je na końcu rurki doprowadzającej CO2 i posiadają one najczęściej spiek ceramiczny, mający za zadanie rozbijanie gazu na drobne bąbelki. Ich zaletą jest prostota, wadą konieczność umieszczenia w zbiorniku kolejnego sztucznego elementu. Są też najmniej skuteczne - przy tego typu atomizerach straty CO2 są największe (sporo gazu ulatnia się do atmosfery zanim ulegnie rozpuszczeniu). Efektem działania atomizerów wewnętrznych jest masa pęcherzyków unoszących się w toni, co wielu osobom może przeszkadzać (osobiście bardzo tego nie lubię).
Akwaryści kierując się względami estetycznymi często wybierają wewnętrzne atomizery szklane. Moim zdaniem nie jest to najszczęśliwsza decyzja. Co prawda są ładne, ale za to łatwe do uszkodzenia, spiek najczęściej jest niewymienny a jakość produkowanych pęcherzyków (ich rozmiar) nader często pozostawia wiele do życzenia. Każdy atomizer dość szybko się brudzi (głównie spiek) i cały estetyczny efekt tracimy, zwłaszcza jeśli spiek jest niewymienny. Ogólnie trzeba pamiętać, że spieki nie są wieczne - po jakimś czasie tracą parametry i zaczynają źle atomizować gaz. W takim przypadku czeka nas wymiana całego atomizera, skoro spiek jest z nim zintegrowany na stałe.
Lepszy rozwiązaniem są atomizery akrylowe. Z doświadczenia polecam atomizery NEO (Aquario NEO albo Twinstar na tym samym spieku). To są takie specyficznie wyglądające atomizery - spiek z włókien ceramicznych ma czerwono-brązowy kolor. Proste, stosunkowo niedrogie, dają super drobne bąbelki, a akryl jest mniej podatny na uszkodzenia niż szkło. Fajne są też dyfuzory akrylowe typu 3w1 (ma je w ofercie np. ISTA i Tropica). Te dyfuzory mają wymienny spiek doskonałej jakości, zintegrowany licznik bąbelków i zawór przeciwzwrotny. Są kompaktowe i bardzo wygodne w użyciu.
Kilka słów na temat spieków. Spiek przed pierwszym użyciem powinno się przez 24h wymoczyć w wodzie, żeby dobrze nasiąkł. Bez tego będzie produkował duże bąble zamiast rozbijać gaz na drobniejsze. Pełną wydajność atomizacji spieki osiągają najczęściej po 2-3 dniach od uruchomienia, więc należy się wstrzymać z płaczem, że nowy atomizer daje "za duże bąbelki". Po jakimś czasie każdy spiek będzie się brudził i zatykał, wtedy znów przestanie dawać ładną mgiełkę. W przypadku atomizerów ze spiekiem wymiennym można taki spiek zastąpić nowym i po kłopocie. Spieki ceramiczne da się też czyścić - wystarczy kilkugodzinna kąpiel w wybielaczu. Oczywiście po takiej kąpieli trzeba spiek dobrze wypłukać a potem na 24h potrzymać w wodzie z dodatkiem uzdatniacza do wody kranowej (żeby pozbyć się chloru z wybielacza).
Rozwiązaniem o niebo wydajniejszym są atomizery narurowe. Ich główna wada polega na tym, że trzeba mieć je na czym zamontować - konieczna jest jakaś rura, przez którą płynie woda. Może to być np. rura filtra kubełkowego albo pompy obiegowej. Taki atomizery działają podobnie jak te wewnętrzne - mają spiek i rozbijają gaz na mgłę. Sam proces nie następuje jednak w zbiorniku, więc zanim gaz do niego trafi, to duża część zdąży się już rozpuścić. Atomizer tego typu montuje się najczęściej tuż za wyjściem wody z filtra. Za atomizerem woda powinna mieć jak najdłuższą drogę do zbiornika, więc jeśli mamy krótkie rury, to jest duża szansa pojawienia się gazowej mgiełki w zbiorniku. Można tego uniknąć na kilka sposobów - najprostszy jest montaż kawałka (50-100cm) grubej rury zaraz za atomizerem a przed zbiornikiem. W tym odcinku przepływ będzie wolny, gaz będzie miał więcej czasu na rozpuszczenie a większe pęcherzyki zatrzymają się w rurze zamiast trafić do zbiornika. Drugi sposób to montaż atomizera przed wejściem do filtra. W tym wypadku to filtr będzie wydłużał drogę gazu, zadziała w zasadzie jak reaktor. Pojawiają się opinie, że taki układ "podusi" biologię w zbiorniku. Cóż, mam wątpliwości. CO2 w formie gazowej niczego nie podusi, bo ta biologia jest zdecydowanie wodna. CO2 rozpuszczone w wodzie i tak do filtra trafi, nawet jeśli gaz będzie się rozpuszczał bezpośrednio w zbiorniku. Jedynym niepożądanym efektem ubocznym może być zapowietrzanie filtra (jeśli gazu będzie zbyt dużo) i wzrost bezwładności całego systemu (o czym później). Jeśli więc komuś przeszkadza "mgła" w zbiorniku, to wiecie co robić.
Miałem do czynienia z trzema modelami takich atomizerów. Pierwszy to dyfuzor przepływowy ISTA ze spiekiem. To jest tak naprawdę krzyżówka atomizera z mini-reaktorem. Gaz najpierw przechodzi przez ceramikę i jest rozbijany na mgiełkę, potem trafia do komory mieszającej, w której jest spirala wydłużająca czas kontaktu gazu z wodą. Fajna zabawka, bardzo skuteczna. Mnie nie przekonała przez swoje wymiary i dość awaryjną, w pełni plastikową konstrukcję. Drugi to dyfuzor JBL ProFlora Direct. Tutaj jest pewna modyfikacja, bo atomizer nie ma spieku ceramicznego, zamiast niego jest membrana z polietylenu. Ten atomizer prawidłowo użyty praktycznie nie daje mgiełki, tylko małe ilości nieco większych bąbelków. Wydaje się, jakby wcale nie działał, mimo to bardzo ładnie rozpuszcza gaz w wodzie. Ma zintegrowany licznik bąbelków i zaworek przeciwzwrotny, membrana jest wymienna. Moim ulubionym atomizerem jest ProGrow Even Flow. Świetny spiek, bardzo dobrze rozbija na naprawdę drobną mgiełkę. Ma wbudowany licznik bąbelków i zawór przeciwzwrotny. Cała konstrukcja jest aluminiowa, nie licząc akrylowej komory licznika bąbelków. Najnowszy model ma obrotową głowicę - część z licznikiem obraca się względem części montowanej na rurze, co bardzo ułatwia jego instalację w dowolnej pozycji. Spiek jest oczywiście wymienny. Jedyna wada, to duuuuża ilość drobnej mgły, którą ten atomizer wytwarza. Przy krótkich rurach będzie się przedostawała do zbiornika, ale na szczęście ten efekt nie jest tak silny jak przy atomizerach wewnętrznych a mgła bardzo szybko znika po zamknięciu elektrozaworu. Wydłużenie drogi gazu oczywiście skutecznie mgłę likwiduje albo przynajmniej ją ogranicza.
Ostatnia grupa to reaktory. Te urządzenia nie rozbijają pęcherzyków, na mgiełkę tylko starają się jak najdłużej utrzymać je w kontakcie z wodą. Mają najczęściej formę pojemnika w którym znajdują się bio-ball'e, różne spirale albo drabinki, czasami przepływ wody jest turbulentny i daje efekt "cyklonu" w którym wiruje gaz. Takie konstrukcje nadają się szczególnie do dużych zbiorników, prowadzonych bez komputera pH. Dlaczego właśnie do takich? Bo komora mieszacza daje dużą bezwładność. Gaz gromadzi się w niej i rozpuszcza znacznie dłużej niż w przypadku atomizerów. Jeśli podajemy CO2 "na oko" (z licznikiem bąbelków), to nie ma to większego znaczenia, bo podaż gazu i tak jest w miarę stała. Jeśli jednak sterujemy podawaniem przy pomocy komputera, to odcięcie dopływu gazu wcale nie zakończy jego rozpuszczania - gaz zgromadzony w mieszaczu pozostaje w nim dość długo, będzie się zatem rozpuszczał nadal, mimo odcięcia dopływu CO2. To spowoduje, że cały misterny plan wyliczony przez komputer można sobie w buty włożyć. Efekt będzie mniejszy przy dużym zbiorniku, gdzie ilość nadmiarowego gazu konieczna do przekroczenia parametrów jest zdecydowanie większa. Podobna bezwładność będzie się tworzyła, jeśli wepniemy atomizer przed filtr (wspominałem o tym wcześniej), wtedy to filtr zadziała jak reaktor gromadzący gaz na złożach i w komorze, co zaburzy histerezę komputera.
Nie napiszę nic mądrego o konkretnych modelach reaktorów, bo sam nigdy żadnego nie używałem w swoich zbiornikach.