Strona 1 z 1

Ciąć? Wyrwać? Zostawić? -co zrobić, gdy roślina kiepsko sobie radzi?

: piątek 29 paź 2021, 08:42
autor: Jarzy
Cześć roślin w moim akwarium niedomaga. Najwięcej problemowych jest rotali. Jedne są ładne, z dużymi liściami i zielonymi łodygami. Inne z kolei nieco karłowate, liście małe i do tego pokryte glonem, łodygi twarde,kruche i brązowe. W obu przypadkach korzenie mają OK. Kiedy decydujecie,żeby roślinę przyciąć i dać jeszcze szansę a kiedy to koniec i dostaje czapę?

: piątek 29 paź 2021, 10:06
autor: radmac
nie znam problemu. nie pomogę.

: piątek 29 paź 2021, 11:01
autor: Jarzy
@radmac Nie dziękuję za wkład w dyskusję :)

: piątek 29 paź 2021, 13:02
autor: eva
@Jarzy ja znawcą roślin nie jestem, ale się wypowiem. U mnie z rotalami dokładnie tak samo. Jedne w tych samych warunkach rosną, inne są pół zdechłe. Tym drugim dawałam długo szansę, ale poprawy nie było. Wyrwałam, system korzeniowy nie był bardzo rozbudowany, i pozbyłam się problemu. Korzenie faktycznie były ładne.

: piątek 29 paź 2021, 19:34
autor: Miro
Jarzy pisze: piątek 29 paź 2021, 08:42 i do tego pokryte glonem,
i dlatego bym się ich pozbył 😥

: piątek 29 paź 2021, 23:17
autor: GrandeOW
Generalnie pewnie każda roślinę byś odratował z czasem, ale czasem gra nie warta zachodu. Przy rotalach chyba raczej bym się nie zastanawiał i po prostu rwał i wsadzał świeże. Natomiast jeśli byłoby to coś "wypasionego" to pewnie bym trzymał i starał się jakoś wskrzesić. Mam w jednym zbiorniczku jakiś mech mało spotykany (nazwy teraz nie pamiętam - musiałbym sprawdzić). Szkaradny jest na dzień dzisiejszy strasznie - rzadki i jakiś zbrązowiały, ale go nie wywalam tylko trzymam, bo może wreszcie "ruszy". Pamiętam że @rhino miał kiedyś roślinkę od kolegi kolegi kolegi kolegi .... kolegi Takashi Amano (chyba jego) i pomimo tego że nawet liści już nie miała to ją trzymał. W końcu poszła i być może jeszcze ją ma - no chyba że coś się zadziało w zbiorniku.

: wtorek 02 lis 2021, 10:26
autor: cob_ra
Często jest tak, że jedne rośliny rosną super inne słabo a inne dostają po 4 literach. Ogólnie jak wiecie należałoby spełnić wymagania każdego gatunku, co nie zawsze jest proste. Może dla mnie proste bo mi w baniaku jakoś to idzie.
Ale jeśli jakaś roślina podupada, stożki kręcą się, karłowacieją to część odcinam i pozwalam na odbudowanie się. Z glonami nie mam problemu ale jeśli są należałoby dojść do ładu ze zbiornikiem i potem inwestować w rośliny, które chcemy mieć-takie którym odpowiadają nasze warunki.
Jeśli system korzeniowy jest ok, można przyciąć blisko podłoża i pozwolić na odbudowanie się. Ale nie zawsze to pomaga.
Miałem pewne gatunki kupowane u masowych sprzedawców i one miały problem z aklimatyzacją, ale te od hobbystów prawie zawsze przyjmowały się i zmiana parametrów nie wpływała na nie mocno.

Co do rotal, one są jak chwast u mnie. Jeśli łodygi rozpadają się, ale góra rośliny jest w miarę zdrowa, rwać i sadzić górę. Ale można próbować w innym miejscu zasadzić. Czasami to pomaga. Zadnej rośliny, nawet wydającej się, że nie odbije nie wyrzucam.

Przypadkiem jest white, podchodziłem 3x. Za ostatnim razem emers z koszyka był karłowaty dół beznadziejny. Została odcięta góra, posadzona w innym miejscu i po kilku tygodniach wróciła do żywych. Po posadzeniu ucięty stożek aby puściła boczne odrosty i udało się.

Są osoby co mają wiedzę naprawdę dużą, chemiczną, botaniczną itp. Ja robię to na wyczucie. Po prostu nie mam czasu na wnikanie.

: wtorek 02 lis 2021, 16:00
autor: tencin
Rotale ogólnie są dziwne. Dawno temu niewiele wiedząc o tym gatunku kupiłem wallichii. Trafiła do zbiornika na kranówie, podłoże zwykły żwir bez substratów. Światło fatalne (jakaś przypadkowa, słaba lampka pod krewetki), zero nawożenia, zero dozowania CO2. Roślina rosła jak głupia i pięknie się wybarwiała, przycinałem ją co 2 tygodnie bo wyłaziła ze zbiornika. O wiele później dowiedziałem się, że podobno ta roślina jest "trudna". Po kilku latach znów próbowałem hodowli wallichii, tym razem w idealnych warunkach, zbiornik HT ze stosownym światłem, nawożeniem, substratem, mineralizacją i całą resztą technologicznego splendoru. No i pełna porażka, rotala nie chciała rosnąć za żadne skarby. Do tej pory nie rozumiem, czemu tak.

Podobna akcja z glossostigmą. Też podobno "trudna". Miałem ją w 3 zbiornikach - jeden na substracie Tropica + żwir z lawy, mocne oświetlenie i nawożenie. Pełna porażka, choć inne rośliny miały się świetnie. Drugi na substracie JBL Basic Plus i do tego Manado, dobre światło i nawożenie. Znów pełna porażka. Trzeci zbiornik krewetkowy, na cienkiej warstwie substratu dla krewetek, bez nawożenia i ze słabym światłem, zbiornik bardzo sterylny jak to pod krewetki. Efekt - piękny, gęsty i niski trawnik, zero problemów. Czemu tak? Nie mam pojęcia... ;)

W temacie glonów, uważam że warto podjąć próby ratowania. Czasami się udaje. Jeśli mi na czymś bardzo zależy, to robię cięcia z zaatakowanych roślin, biorąc próbki jak najmniej zarażone glonami i przekładam je do osobnego zbiornika, żeby je nieco podhodować w dobrych warunkach. Potem pozbywam się starych roślin i dosadzam te odratowane. Taka izolacja w kwarantannowym pozwala lepiej zawalczyć z problemem, można swobodnie podawać preparaty przeciwglonowe (jeśli się używa) i manipulować parametrami wody bez stresowania obsady i innych roślin w głównym zbiorniku. Oczywiście problem zapewne nadal w tym głównym zbiorniku jest, bo coś glony spowodowało, więc i tak trzeba działać, ale to już są czynności niezależne od samego procesu ratowania cennego okazu.